Wreszcie ludzie sobie odpuścili gonitwę, pozwalając brązowo-rudemu wilkowi uciec z podkradniętą alpaką. Sukces! Akcja "Alpaka dla Paka" wypaliła w stu procentach, bez żadnych kłopotów czy przeciwności. Teraz basior musiał tylko... złapać... tak bardzo potrzebny oddech. Nie miał pojęcia, ile czasu biegł, ale zarówno on, jak i alpaka uwięziona na sznurku zdecydowanie mieli dość. Chociaż ruch zdecydowanie mu się podobał, jego organizm nie był przyzwyczajony do takiego wysiłku i nie dawał rady. Jak dobrze pójdzie, w każdej chwili mógł zemdleć, a to raczej nie do końca mu się uśmiechało, biorąc pod uwagę, że miał to dziwne coś pod opieką.
Świat mu zawirował przed oczami, jednak chłopak uparcie szedł do przodu, żeby się nie pochorować, jak zawsze działo się po nagłym skończeniu wysiłku fizycznego. Choć o wiele bardziej martwił się o alpakę - którą już zdążył nazwać Machu Picchu - żeby nie dostała tej choroby, którą dostają konie, gdy nagle zatrzyma się je w galopie.
<4/7>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz