Spojrzała na niego przez ramię w momencie, gdy na chwilę się zatrzymała.
-Wszelkie notatki i zioła jakie się ostały. Mogą być potrzebne dla naszych a jeśli nie... To będą dobre materiały na suszki- uśmiechnęła się wadera.- Ale głównie zależy mi na potencjalnych notatkach tamtej medyk.
-Czemu tak?- Zapytał się podchodzący bliżej Naoru.
-Kilka nurtujących spraw, możliwie będzie odpowiedź w zapiskach. Trudno mi dokładnie określić...
-Nie ma sprawy, rozumiem. Prawdopodobnie idąc tym korytarzem dojdziemy do prywatnego kąta, przynajmniej tak mi się wydaje z historii kilku starszych członków.
-Mówiąc to masz na myśli, że nie poznałeś Astelle?- Spojrzała na niego gdy zrównali się krokiem. Basior zaprzeczył ruchem głowy.
-Przyszedłem z siostrą na świat dawno po jej śmierci.
-Och... Rozumiem.
Na chwilę umilkli, głównie w celu obejścia kilku leżących głazów na trasie. To było trochę dziwne, słyszeć o przodku, który odszedł znacznie wcześniej - Tisia odnosiła wrażenie, że ówczesny medyk i jednocześnie samica alfa sojuszniczej watahy jeszcze żyła. Czyżby coś się jej ubzdurało i pomyliła ją z jej córką, Palette? Całkiem możliwe w sumie, pewnie coś źle przeczytała w pewnego rodzaju spisie członków.
Nie zmieniało to faktu, że komfortowo czuli się w swoim towarzystwie, obecna cisza nie przeszkadzała im.
W końcu, na końcu korytarza znaleźli niezbyt dużą wnękę, która na start była przytulna. Gdyby nie trochę kurzu i kamyczków wtoczonych do środka, mogłaby wadera przysiąc, że medyk zaraz wróci - stosik dokumentów leżał nie całkiem złożony w kupce, drobny materiał był zwinięty na posłaniu... Ona jednak od razu podeszła do dokumentów.
-To dziwne, nie ma tu żadnych ziół?- Zapytał się basior wodzący oczyma po prywatnym kącie.
-Bardzo możliwe, że był w innej części, która została przygnieciona po zawaleniu się jaskini. Albo w ogóle ich nie stosowała- Tisia westchnęła po złożeniu dokumentów.- To jej prywatne zapiski, pamiętnik.
-Czego dokładnie szukałaś?- Nao podszedł bliżej.
-Na pewno nie tego, co tu jest- posłała mu uśmiech.- W zasadzie wszystko co pisała, to o rodzinie. Musiała bardzo kochać swojego partnera i dzieci.
-Uroczo- uśmiechnął się wilk.
-Tak... Hm, a to co?- Spytała samą siebie, gdy po odłożeniu pamiętnika zmarłej medyk, dostrzegła w małej doniczce prześliczny kwiat. Wyciągnęła łapę w celu pochwycenia rośliny i przyjrzenia się jej z bliska. Był bajeczny. Płatki delikatne o pastelowym ubarwieniu, zdawał się nawet lekko tlić własnym blaskiem. Nie zwróciła uwagi, że Naoru stanął lekko zamrożony w miejscu na widok trzymanej przez nią roślinki. W końcu obróciła się do niego i delikatnym ruchem, włożyła mu kwiat w łapy z uroczym uśmiechem.- Proszę.
Naoru nagle zaczął grzebać wolną łapą w ziemi w którą też spoglądał. Dopiero po chwili spojrzał jej w oczy. Tisia lekko przechyliła głowę na bok widząc jego reakcję, nieco zawstydzając się.
Zapamiętajcie - warto nauczyć się języka kwiatów, gdy chcecie jakiś podarować komuś.
Zwłaszcza gdy ów roślinka znaczy wyznanie dozgonnej miłości.
< Naoru? C: >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz