wtorek, 19 stycznia 2021

Od Paketenshiki - 2 trening zwinności

Rudzielec z trudem wreszcie złapał jakąkolwiek równowagę, choć z pokraczną pozą, jaka była do tego potrzebna, raczej nie zawędrowałby za daleko. A czas uciekał. Puchło oddalało się coraz bardziej, a jako względnie odpowiedzialny opiekun powinien je dogonić i złapać. Gdyby tylko nie było tak pioruńsko zimno... Może powinien jednak ślizgać się na brzuchu na kształt futrzastego węża? Nie, tylko jeszcze bardziej zmarznie, niż jak na razie się stało.

– Puchło! Czekaj! – zawołał, chociaż szanse, że puchata kulka go usłyszy, a tym bardziej w ogóle posłucha, były raczej marne.

Przecież widział kiedyś wilki ślizgające się po lodzie... Jego lisia rodzina również bawiła się w ten sposób, choć on ze względu na swoją pokaźną masę zdecydowanie unikał wchodzenia na lód. Jak oni to robili, chwila... Dwie nogi do przodu, nabrać poślizgu... Potem zmiana, kolejny ślizg... Jakby poruszał się do przodu, nie? Szkoda tylko, że tak wolno, a jak na razie bał się jakkolwiek przyspieszyć.

– Słowo daję, skubańcu, jak cię dorwę to ci...... uszy powyrywam! – Chciał powiedzieć coś innego, ale nie miał pojęcia, czy Puchło ma w ogóle nogi.

<2/7>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz