sobota, 23 stycznia 2021

Od Simone CD Paketenshiki

Kto by się spodziewał, że pomoc nadejdzie tak szybko. Leżąc w zimnym, ciemnym dole spodziewałam się, że poczekam dobre kilka dni zanim ktokolwiek wyruszy w moją stronę. W każdym razie zbieg okoliczności był na tyle miły, że o wiele lepiej czułam się na duchu.
-Dziękuje..-Wykrztusiłam półgłosem do Paki'ego chcąc jakkolwiek pokazać swoją wdzięczność.
-Mówiłem..Mów mi jak mam iść. -Powiedział z lekka zirytowany Paki
Wzdrygnęłam się na jego słowa i pociągnęłam go za ucho. Basior posadził mnie pod drzewem i uznał, że zrobimy chwilę przerwy.
-No co jest? - Spytał głośno.
Spojrzał się na mnie jeden, potem drugi raz i na jego pysku zaczęło malować się zrozumienie.
-Rozumiem, że siedziałaś tam sama, przestraszona, ale im szybciej dojdziemy do medyka, tym szybciej będziemy w stanie Ci pomóc.
Podniosłam łeb ku basiorowi i westchnęłam patrząc na upolowanego zająca. Przełknęłam ślinę i odprężyłam się próbując zapomnieć o pulsującej łapie.
Paki rozumiejąc mnie już prawie bez słów, rozpostarł szczękę i podzielił prowizorycznie zdobycz na dwie części. Podsunął mi połówkę pod łapy i z serdecznym uśmiechem na pysku podarował mi jedzenie w ramach prezentu powitalnego.
-Witaj w Watasze Srebrnego Chabra - powiedział i spojrzał mi w oczy.
-Nie wiem co powiedzieć, jesteś bardzo uprzejmy. - powiedziałam cichym głosem.
Zając jak na tę porę roku był całkiem tłusty, możliwe, że biegał w rejonach, gdzie mieszkali ludzie. Dobrze wykramiony, bez żył. Mięso smakowało jak marzenie - ale możliwe, że po prostu dawno nic nie jadłam i moje kubki smakowe miały prawdziwą ucztę, prawie jak królewski czwartkowy obiad. Zjadłam swoją częśc zdecydowanie szybciej od basiora i nie bawiłam się w rozdzielanie mięsa od futra. Połykałam wszystko jak leci, dokładnie żując wnętrzności zwierzęcia.
-Przerwa dobrze nam zrobi - powiedział w moją stronę zadowolony Paki, który ucieszył się na mój widok, gdy z prawdziwą ochotą konsumowałam mięso.
-Brakowało mi tego.. Jedzonka i towarzystwa innego wilka. - powiedziałam oblizując pysk z krwi.
Wsadziłam pysk do śniegu i łapy, by przywołać się do porządku. Rozkopana przeze mnie grządka zmieniła kolor  z białego na różową.
-To gdzie wcześniej mieszkałaś? Z daleka tutaj przybyłaś?
-Mieszkałam daleko na północ. Z rodziną, znajomymi.. Jednak życie tam mnie przytłaczało.  Musiałam poszukać swojego, nowego miejsca by spróbować zrozumieć siebie, swoje myśli. To nie takie łatwe, gdy ktoś ciągle mówi Ci co masz robić, co robisz źle, jak powinieneś żyć. Nie lubię być marionetką ..I dlatego pewnie moja rodzina ma mi za złe, że uciekłam. - Powiedziałam zbyt wylewnie, niż o tym myślałam w rzeczywistości. 
-Rozumiem, każdy skrywa jakąś przyszłość, niczym księżyc. Zjadłaś? Może powinniśmy ruszać dalej?
Przewróciłam oczami, ale nie chciałam wracać z powrotem na grzbiet basiora. Zaczęłam rozwijać swój kreatywny pomysł, który zakwitł mi w głowie.
-A może byśmy zrobili prowizoryczne sanki, po śniegu łatwiej byłoby Ci mnie ciągnąć - powiedziałam dumnie, nieco narcystycznie prezentować swój pomysł. 

<Paki? > 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz