wtorek, 19 stycznia 2021

Od Magnusa – 6 trening zwinności

Gdy zbliżyłem się do miejsca w którym zostawiłem swoją wnuczkę (nadal to do mnie nie docierało), po raz kolejny tego dnia mało nie oniemiałem z wrażenia. Młoda zrobiła masywne zaspy ze śniegu, wgłębienia, slalomy i o wiele wiele więcej. Moje kilka kłódek wyglądało przy tym jak śmierdząca kupa przy chabrach.

- Sama to wszystko zrobiłaś? – spytałem nie dowierzając temu co widzę.

- Tak! Super nie? Strasznie fajna zabawa! – spojrzałem na małą, której łapy umorusane były we krwi, z resztą tak samo jak śnieg w niektórych miejscach.

- Taaa… na pewno super zabawa.

Dołożyliśmy moje zbiory na sam początek toru, żeby był trochę bardziej różnorodny. Później przebiegłem się jeszcze po resztę moich zdobyczy zostawionych w lesie. Gdy wróciłem tor wyglądał już na naprawdę długi i ciężki do skończenia, ale chyba właśnie o to chodziło, nie? Po ukończeniu pięknego toru śmierci, oboje pozwoliliśmy sobie na chwilę odpoczynku, przed wyczerpującym treningiem. Uzgodniliśmy też, że po wszystkim pójdziemy upolować, coś dużego i sycącego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz