poniedziałek, 18 stycznia 2021

Od Vinysa CD Szkła - "Drugie Dno"

 Zerknąłem chyłkiem ku wyjściu z nadzieją, że pojawi się w nich mój lisi zbawca, ale nic z tego. Musiałem zmierzyć się z tym sam.

– Nie mogę – mruknąłem, uznawszy, że dalsze owijanie w bawełnę do nikąd mnie nie zaprowadzi. – Pomijając samo to, że wolałbym nie wstawać - Shino poszedł po pustelniczkę, kimkolwiek jest.

– Ah, tak. – Szkło spojrzał w stronę, z której przyszedł, jakby w głębokiej zadumie. – Tego nie przewidziałem. Wspaniale się składa.

Położyłem po sobie jedno ucho. Niezbadane są ścieżki Szklanego umysłu.

– Wracając do twojego genialnego planu, możesz wyjawić mi chociaż jego zarys?

Basior z uśmiechem pokręcił głową, a mi nie pozostało nic innego jak z cierpiętniczym westchnięciem położyć głowę na ziemi i przymknąć oczy. Ból zdążył nieco zelżeć, tylko mój żołądek jeszcze usilnie próbował przekręcić się na drugą stronę.

Nim Szkło zdążył przerwać ciszę, którą próbowałem się nacieszyć, zrobił to ktoś inny. Z cichym westchnieniem podniosłem się do siadu.

– I ja mu wtedy powiedziałem… – lis zatrzymał się w pół kroku. Nie przekroczył nawet umownego progu jaskini. – Szkło?

– Zawsze wiedziałem, że mnie obgadujesz za plecami.

– Co ty tu robisz tak właściwie? – zapytał kitsune, patrząc jednak nie na mojego kolegę po fachu a na mnie. Towarzysząca mu wilczyca przewróciła jedynie oczami, odkładając na ziemi jakieś zawiniątko.

– Shino, może byś tak na przykład nas sobie przedstawił? – wtrąciłem.

– Oczywiście, z największą przyjemnością – powiedział z przekąsem. – Lato, poznaj nasz średnio skuteczny organ ścigania. Panowie - poznajcie Lato.

– To w tym momencie najmniej istotne – mruknęła wadera, rozwijając materiał, który z całą pewnością skrywał jakieś zioła.

Shino posłał mi karcące spojrzenie, co tym razem zignorowałem. Muszę pamiętać, że układanie grafiku moich spotkań towarzyskich nie należy jeszcze do jego kompetencji. Wolałbym, żeby tak zostało.

– A co jest istotne? – Shino posłał mi karcące spojrzenie, więc szybko pożałowałem pytania. – Chwila, co to?

Lato zamarła na moment, po czym usiadła przy kupce wyschniętego zielska i przekręciła głowę w zamyśleniu.

– Lawenda?

– Nas pytasz? – Szkło zmarszczył brwi. Ja tymczasem próbowałem wyczytać cokolwiek z miny lisa.

– Zioła – uciął kitsune.

Wolałem nie drążyć tematu, a mój starszy kolega postanowił najwyraźniej zdać się na przeznaczenie.

 

Siedzieliśmy więc w ciszy, obserwując, jak Lato formuje z ziół pęczek i ciasno związuje go sznurkiem, krusząc część liści. Coś błysnęło i końcówka pęku zajęła się ogniem.

– Co to dokładnie ma na celu?

– Nie przeszkadzaj – uciszył mnie Shino.

– Masz wielkie szczęście, że jestem wpół żywy. Wiesz o tym?

Pustelniczka zdmuchnęła płomień, pozostawiając na ziemi tlące się zioła, z których ulatywała pionowa smużka dymu. Byłem już zupełnie zagubiony w tej sytuacji.

– To tyle z mojej strony. – Wadera wstała i skierowała się do wyjścia. – Idziesz?

Przez dłuższą chwilę nie mogłem zgadnąć, do kogo się zwróciła, choć miałem do wyboru tylko dwie prawdopodobne opcje. Zagadka rozwiązała się, gdy Lato odwróciła się znów w naszą stronę, a wzrok zatrzymała na Szkle.

– Ja?

– Nie, różowy mysikrólik. – Przez chwilę patrzyliśmy to na nią, to po sobie nawzajem. – No chodźże.

Basior wstał niechętnie i dołączył do pustelniczki.

– W takim razie zdrowiej, młodszy kolego. – Uśmiechnął się, ignorując zniecierpliwione prychnięcie wadery. – Tylko szybko.

– Masz to jak w banku.

 

Gdy zniknęli z pola mojego widzenia, chciałem jeszcze raz zapytać Shino o zioła, z których nadal wydobywał się dym. Nie widziałem go jednak w jaskini. Czy serio nie zauważyłem kiedy wyszedł?

– Jutro będę się tym martwił – westchnąłem, zwijając się w kłębek i pozwalając powiekom w końcu opaść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz