Osiem nóg i dwa serduszka
- Ciri... - zatrzymałem się, czując, że tylko na tyle stać mnie w tej chwili. Przez moment wsłuchiwałem się w płynącą z jej ust melodię - dziwna... jesteś.
Podszedłem bliżej, by zatrzymać się tuż przed dołkiem, w którym leżała i obejrzałem za siebie, jakby spodziewając się, że tłumy przewijające się codziennie przez jaskinię medyczną zaraz zaczną oblegać ją jak zazwyczaj. Ale byliśmy sami. - Ciri - rzuciłem na pełnym wydechu, odpychając się od ziemi i z miejsca w którym stałem, w sekundę znalazłem się tuż nad nią, obok niej, po obu jej stronach... aż w końcu...
Sześć nóg i dwa serduszka
Wrona wracała właśnie z polowania. Nie byle jakiego, jak zazwyczaj. Tym razem, spotkanie ukochanego brata, po prawie już miesiącu rozłąki, podziałało na nią jak dodatkowy napęd. Już chwilę temu przestała nucić, a zaczęła śpiewać głośno.
Cała w skowronkach, roześmiana, wpadła na swoją szarą, małą polankę, zakręciła się w kółko, przewróciła najpierw na bok, potem na grzbiet i odetchnęła pełną piersią.
- Więcej niż czysta radość. Zakochanie? - rozbawiony głos dotarł do niej spod drzewa. Wykrzywiła się w zadziornym uśmiechu.
- Więcej niż ciekawość. Zazdrość?
- A mam do niej prawo? - uśmiechnął się lekko.
- Oj, no co ty - poderwała się na nogi i w kilku podskokach znalazła obok niego - Ry'a spotkałam! Zapolowaliśmy razem, ależ on jest szybki! W ogóle się nie zmienił. Od czasu naszego dzieciństwa... - jej energiczny ton przygasł i przekształcił się w ciut bardziej melancholijny.
- Wszystko się zmienia, Słoneczko - odpowiedział jej tym samym - o wszyscy. Ty też się zmieniłaś.
- Naprawdę? - ożywiła się ponownie - powiedz, na lepsze?
- Po prostu się zmieniłaś. Ale dzisiaj brzmisz jak Wronka wersja zero.
- A to dobrze, czy źle?
- Bardzo dobrze.
Wadera położyła się obok niego na grzbiecie i swoim ulubionym gestem podłożyła łapy pod głowę. Przez chwilę trwała cisza, dopóki ponad polanką znów nie rozległo się ciche nucenie.
- Pytajcie kukułki, ona wam odpowie - zaczęła śpiewać, jakby musiała zużyć nadmiar witalności, którą obdarzył ją dzień - że ten najbogatszy... - przy ostatnim słowie z jej gardła wyrwała się krótka fala śmiechu - co ma dobrze w głowie.
- Bardzo mądrze. Mogłabyś pośpiewać to jeszcze w jaskini medycznej.
Wadera zmrużyła oczy, przez moment pogrążając się w myślach.
- Komu? Chyba nie mówisz o Etain?
- Co, s... skąd ci to przyszło do głowy? - zawahał się - wiesz, że Etain już nie jest medykiem?
- O, co ty nie powiesz!
- Flora zajmuje teraz to stanowisko.
- Flora! - wadera ze zdumieniem otworzyła pysk.
- No właśnie - westchnął tak, jakby jakieś jeszcze słowo miał na końcu języka.
< Ciri? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz