Dopiero po niemal pół dniu skakania zmęczenie poczęło docierać do świadomości Yira. Czuł je przede wszystkim w łapach, zmuszonych unosić cały ciężar ciała ponad śniegiem tylko po to, by przeskoczyć zaledwie pół metra do przodu. A po chwili zrobić tak po raz kolejny. I kolejny. I tak przez kilka godzin w kółko, bez chwili wytchnienia. Być może basior powinien odpocząć chociaż na chwilę? To pewnie wcale nie było głupim pomysłem, musiał tylko znaleźć odpowiednie miejsce, gdzie śnieg nie będzie zalegał aż tak grubą czapą. O ile biały puch był miękki, na pewno nie był idealnym miejscem do spania dla atramentowego wilka. A może gdyby tak...
Pomocnik medyka wykopał sobie niewielkie wgłębienie w śniegu, oczywiście osłonięte skałą, by chociaż jedna strona była bezpieczna i mógł wystawić do niej plecy. Ułożył się w środku w kulkę, zwijając się najszczelniej jak tylko mógł, i ogonem nasypał na siebie pobliski śnieg. Zakrył się tak mocno, jak pozwalała mu na to nieruchoma pozycja i, o dziwo ogrzany, zapadł w płytki sen.
<3/7>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz