Powoli zaczął łapać, jak należy się ślizgać na lodzie, powoli radził sobie coraz lepiej. Szło to o wiele szybciej, niż kiedy próbował zrobić to samemu, jednak wciąż za wolno. Przecież za chwilę nie dogoni swojego podopiecznego i zgubi go na zawsze! Wataha by mu nieźle dołożyła, gdyby tak się stało. Wszyscy lubili Puchło (przynajmniej tak się wydawało, pewnie większość nie zdawała sobie nawet sprawy z jego istnienia, ale ci, którzy wiedzieli, wciąż je lubili) i choć nikt nie wiedział, czym ono dokładnie jest, stało się nawet pewnego rodzaju maskotką watahy. Wraz z innym stworem, którego imienia z kolei Paki nie pamiętał. Ale mniejsza! Musiał się skupić na swoim maluchu.
Ashera wciąż tkwiła u jego boku, robiąc z siebie podpórkę w razie gdyby stracił równowagę. Tylko że on nie tracił jej już tak często, a nawet był w stanie skręcać tak, żeby się nie przewrócić. I te zakręty stawały się coraz ostrzejsze!
<5/7>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz