sobota, 23 stycznia 2021

Od Paketenshiki - 6 trening zwinności

Wreszcie basior był w stanie swobodnie ślizgać się po lodzie, nie przewracając się, skręcając, a nawet wykonywał mniej zaawansowane sztuczki. W oczach Ashery widział nieskrywaną dumę z tego powodu. Skąd ta anielica wzięła się w watasze? Nie miał pojęcia, ale cieszył się, że los podarował ją tutejszym wilkom. Nikt inny pewnie nie poświęciłby tyle czasu, by nauczyć wychowanka lisów jeżdżenia na lodzie. Był pewien, że jeśli kiedyś natrafi się okazja, z pewnością się jej odwdzięczy.

Przez jakiś czas jeszcze jeździli razem, obok siebie, Ashera asekurując Paketenshikę nieco od boku, aż wreszcie Paki ruszył pędem wzdłuż brzegu rzeki z taką szybkością, że biała wadera nie mogła go dogonić. Zatrzymał się, całkiem wprawnie, jeśli miał sam siebie ocenić, i uśmiechnął się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech.

– Dziękuję, Ashero – odezwał się.

– Nie ma sprawy, jestem zawsze do waszej dyspozycji. A teraz jedź za tym Puchłem, zanim faktycznie sobie coś zrobi, może przypadkiem.

Basior skinął głową i skierował się w stronę, gdzie odjechało stworzonko.

<6/7>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz