Po posiłku czułem się nieco otępiały i, szczerze mówiąc, najchętniej uciąłbym sobie drzemkę, ale byłem skazany na towarzystwo Aisu. Naprawdę, jeśli spędzę z tą waderą chociaż dwie następne minuty, to chyba coś mnie trafi przez tą jej grzeczność i sympatyczność.
Gdy zaproponowała oprowadzenie mnie po terenach, poczułem się, jakbym wygrał los na loterii.
— Bardzo mi przykro, ale jestem zmuszony odmówić — odpowiedziałem na jej propozycję z przepraszającym uśmiechem. — Co powiesz na jutro?
— Czemu nie. — Wadera również się uśmiechnęła, bynajmniej nie wyglądając na przejętą moją odmową. Dobrze, chociaż tyle. Nie zniósłbym wyrzutu w jej oczach.
— Będę się więc zmywał. Jutro przyjdę do twojej jaskini gdzieś przed południem, dobrze?
Po umówieniu się z waderą wróciłem do własnych czterech ścian.
Ułożyłem się wygodnie na swoim posłaniu i zawiesiłem wzrok na maskotce Azaira, pluszowym króliku, który siedział oparty o ścianę. Zasnąłem z takim widokiem przed oczami.
Gdy obudziłem się z drzemki, na oko jakieś dwie godziny później, pogoda nieco się ociepliła, a z nieba zniknęły jakiekolwiek chmurki. Wstałem, przeciągnąłem się i wyruszyłem na poszukiwania kogoś, kto potrzebowałby mojej pomocy. Nie było wiele takich osób, tak więc postanowiłem, że nie warto czekać do jutra.
Udałem się do jaskini Aisu, jednak już jej tam nie było. W duchu wzruszyłem ramionami i postanowiłem, że na własną rękę też trochę pozwiedzam. Nawet nie zwracałem uwagi na świat dookoła mnie, za bardzo byłem zajęty swoimi rozmyślaniami o egzystencjalnym charakterze.
Byłem tak pogrążony we własnym świecie, że zauważyłem, że minąłem Aisu, dopiero, gdy byłem już parę metrów za nią. Odwróciłem łeb i uśmiechnąłem się przyjaźnie.
— Akurat nie miałem niczego do roboty, więc postanowiłem, że skorzystam z karnetu na zwiedzanie, jeśli oczywiście dalej jest aktualny... — powiedziałem.
< Aisu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz