Dzień narodzin szczeniąt zbliżał się nieubłaganie szybko, a delikatny niepokój szarpał moimi myślami w nocy jak i za dnia. Aisu potrzebowała dużo opieki, którą dostarczałem jej może nawet momentami aż za bardzo. W dniu, w którym dwójka kolorowych puchatych kulek przyszła na świat, od rana panowała w powietrzu lekka ekscytacja. W żadnej chwili nie opuszczałem wadery, która ostatecznie wydając na świat nasze potomstwo, była wyraźnie padnięta.
- To najpiękniejszy dzień mojego życia. - odparłem pewnie, spoglądając na wtulone w Aisu maluchy.
- Racja. - uśmiechnęła się brązowo biała wadera. Szczenięta postanowiliśmy nazwać Naoru oraz Asmira. Choć oba posiadały futro barwnie ozdobione brązem, białym oraz fioletem, Aisu twierdziła, że Naoru jest bardziej podobny do mnie. Młode posiadały zaś oczy po waderze, bowiem oboje z rodzeństwa mieli je w barwie soczyście zielonej, jak moja ukochana.
Asmira i Naoru rozwijali się w bardzo szybkim tempie, błyskawicznie ukazując swe własne, indywidualne cechy charakteru, ale także powoli zadatki mocy. Cieszyłem się, że oboje mają magiczne zdolności, mi to niestety nie było dane, albo po prostu nigdy ich nie odkryłem... ciężko stwierdzić.
< Aisu? Wybacz, że takie przemyślenia a nie akcja, lecz kompletnie nie mam weny :c >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz