Uśmiechnęłam się słysząc słowa Rutena.
- Masz rację. To bardzo ważne.- odparłam.- Cóż byłam dosyć nieśmiałym szczeniakiem. Jedynym moim przyjacielem był Lucas.
- Bałaś się nowych znajomości?
- Można tak powiedzieć. Gdy byłam mała spotkał mnie przykry los. Mój ojciec wymagał ode mnie za dużo. Liczył na niebywałe postępy w treningach. Jednak się takowych nie doczekał. Pewnego dnia nie wytrzymałam. Dużo wilków uważaliby mnie pewnie teraz za tchórza, ale czasem jest lepiej uciec, niż dalej zagłębiać się w bólu. - odparła. Ruten przytaknął skinieniem głowy na moje słowa. Nie wiedziałam, czy się z nimi zgadza, czy też może przytaknął, by poinformować mnie, że rozumie. Pozostałam w niewiedzy, ale nie speszyło mnie do. Postanowiłam jakoś pociągnąć rozmowę, gdyż nie chciałam, by szybko się zakończyła.
- Wychodziłeś już kiedyś poza tereny watahy?
- Nie przypominam sobie. - odparł zamyślony. Przytaknęłam na znak zrozumienia. Idąc przed siebie spoglądałam na swoje łapy. W głowie szukałam jakiegoś ciekawego tematu do rozmowy. Cóż najwidoczniej moja nieśmiałość gdzieś tam jeszcze jest i dają się we znaki.
- Masz może jakieś ulubione zajęcia? - spytałam, podnosząc głowę i spoglądając na idącego obok mnie basiora. Gdy ten chwilę się zastanawiał, zauważyłam, że już zbliżamy się do granicy.
<Ruten?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz