Przez dosyć długi czas dreptałem przed siebie z towarzyszką u boku, dziwiąc się w duszy samemu sobie, że wytrzymywałem tak długo ten monotonny krok i blisko kontakt z niemal obcym wilkiem. W miarę jak szliśmy, czułem jednak, że coraz bardziej mi się to podoba. Powiem więcej, obecność wadery idącej obok mnie napełniała mój organizm czymś dziwnym, co rozlewało się po wszystkich żyłach, po nawet najmniejszym mięśniu, od głowy do palców. Popatrzyłem na nią z ukosa.
- Masz może jakieś ulubione zajęcia? - zapytała wreszcie, kiedy cisza zaczęła się przedłużać. W pierwszym odruchu lekko i chyba nieco nerwowo pokręciłem głową. Dopiero po upływie następnej sekundy zorientowałem się, jak bezsensownie to wyglądało. Jak mógłbym nie mieć ulubionych zajęć?
- Mam - odpowiedziałem w końcu - interesuję się... innymi wilkami. Po części. Lubię na nie patrzeć i je analizować, jeśli to cię nie przerazi - zaśmiałem się, przymykając oczy.
- N...nie - uśmiechnęła się niepewnie - niekoniecznie. To musi być ciekawe.
- Akurat mamy okazję - idąc cały czas obok niej, lekko zniżyłem głowę, przyglądając się wąskiej, wydeptanej przez leśne zwierzęta dróżce prowadzącej nas na w kierunku terytoriów Watahy Szarych Jabłoni. Zapowiadała się dobra zabawa, choć nie zamierzałem na razie niepokoić Joeny głośnym wymawianiem swoich planów.
< Joeno? Króciutkie, wiem ;_; następne postaram się bardziej rozbudować, a teraz oddaję akcję w Twoje łapki >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz