Azair obejrzał się jeszcze za Naoru, wzrokiem oceniając całą jego sylwetkę.
Kiedy nie wypatrzył niczego ciekawego, powrócił z powrotem do Asmiry, która już od minuty wymieniała różne popularne szczenięce zabawy.
W duchu prawie ją wyśmiał, ale przypomniał sobie, że to prawdopodobnie on jest w tym momencie "najdziwniejszy", bo Asmira to po prostu normalny szczeniak w jej wieku, za to on, Aza, powinien dawno udać się do psychologa. Zachichotał pod nosem.
Szybko jednak opanował się i zerknął na Asmi, żeby upewnić się, że nie zauważyła, ale ona, nawet jeśli jej się to udało, uśmiechała się przyjaźnie, oczekując na jego odpowiedź.
Zreflektował się szybko i odchrząknął.
— Wiesz, najbardziej chyba podoba mi się berek — zaproponował, a waderka od razu na to przystała i szturchnęła go łapką, krzyknęła "Berek, ty gonisz!", po czym zaczęła uciekać ile sił w łapkach. Azair podniósł się leniwie i w podskokach ją dogonił, szturchnął oraz uciekł.
Nawet nie zauważył, kiedy w trakcie zabawy na jego pyszczek wkradł się uśmiech, kiedy to przyglądał się Asmirze, która ledwo łapała oddech od biegania i śmiania się głośno.
Azair, uważający się za kogoś ponad to wszystko, nie wiedział, że zwykła zabawa może być tak przyjemna. W swojej wcześniejszej watasze nikt się z nim nie bawił, wręcz przeciwnie, inne szczeniaki unikały go. Często zbierał za to burę od Matki, ale chociaż bardzo chciał, nie potrafił nikogo zmusić do lubienia go, nauczył się więc cieszyć się czasem spędzonym samotnie na obserwowaniu innych (często były to wilki powszechnie szanowane i lubiane; chociaż wmawiał sobie, że to przypadek, to tak naprawdę obserwował ich, żeby dowiedzieć się, co sprawia, że inne wilki do nich lgną).
— Może teraz w chowanego? — zaproponowała Asmira, kiedy zmęczeni zabawą leżeli w trawie, ciężko dysząc. Aza czuł się nieco słabo, ale pokiwał łebkiem, zamknął oczy i zaczął liczyć do dwudziestu.
Waderka, chichocząc radośnie, pomknęła gdzieś na lewo, jak wywnioskował z odgłosów.
Gdy skończył, wstał, otworzył oczy i skierował się dokładnie tam, gdzie widać było końcówkę ogona wadery.
— Mam cię. Teraz ty szukasz — powiedział, trącając ją łapą.
< Asmira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz