środa, 24 kwietnia 2019

Od Notte - 7 trening mocy i zwinności

Ćwiczyłam właśnie na swoistym torze złożonym z dwóch wyjątkowo grubych, spróchniałych, leżących pni, paru kolczastych zarośli i mnóstwa pni drzew między nimi, kiedy usłyszałam w pobliżu jakiś szelest. Zatrzymałam się na moment, jednak w lesie panowała zwyczajna cisza. Może się przesłyszałam, może nie. Wróciłam do treningu, lecz dźwięk powtórzył się dodatkowo z warknięciem. Przeskakiwałam akurat przez pień. Rozproszyło mnie to i wpadłam tylną nogą na drewno, które zapadło się z głośnym trzaskiem. Spojrzałam w tamtą stronę, od razu rozpoznając Agaresa po błonie jednego ze skrzydeł wystającej zza ogromnego krzaka. Gdy wyszedł, z trudem powstrzymywał śmiech, ale od razu zabrał się do pomocy w wyciągnięciu mojej kończyny z pnia, mimo że nie było to konieczne. Nie zdążył odsunąć nawet łap, kiedy dostał bezpardonowo po głowie.
— A to za co? - spytał z wyraźnym niezadowoleniem.
— Za wykazanie się intelektem. Wybitne jednostki są przeważnie pogardzane przez tłum. Takie życie. - przechyliłam lekko głowę z uśmiechem. Basior westchnął teatralnie.
— Mogę wiedzieć, co tu robisz? Tak, nudzi mi się. - dodał, widząc mój wzrok. 
— Trenuję. 
— Nie będzie ci przeszkadzała moja obecność?
— Nie. 
Od tego momentu ćwiczyliśmy razem, czasem bardziej na tym samym polu, czasem wspólnie, jednak na koniec zrobiliśmy kilka rund walki. Czułam się znacznie mocniejsza niż przed treningiem. Uniki przychodziły mi z łatwością, lepiej umiałam się zasłonić przed ciosami. Osiągnęłam swój cel, choć nie wątpię, że przyjdą kolejne.

Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz