Droga dłużyła się niemiłosiernie, w dodatku każdy krok był dla mnie bolesny, co niezbyt pomagało.
Błąkałyśmy się po korytarzach, starając się znaleźć jakiś element, który powiedziałby nam, czy już tam byłyśmy. Niestety, nic takiego nie zauważałyśmy, co pozwoliło mi sądzić, że zagłębiamy się w zupełnie inną część tego dziwacznego labiryntu.
— Myślisz, że dobrze idziemy? — zapytała Etain, wyglądająca na trochę zaniepokojoną. Nie odpowiedziałam, ale mruknęłam cicho, chcąc dać jej do zrozumienia, że raczej nie. Mój niewerbalny przekaz nie został jednak zrozumiany, więc szłyśmy dalej. Pogubiłam się w tej plątaninie, ale plusem było przynajmniej to, że nic nie wskazywało na to, że coś zaraz na nas wyskoczy zza rogu, z zamiarem wykorzystania nas jako taniej siły roboczej czy obiadu.
W końcu Etain zarządziła postój, widząc, jak pomimo jej pomocy, ledwo trzymam się na nogach. Z niemałą ulgą opadłam na ziemię przy ścianie, po czym przystąpiłam do dokładnego wylizywania sobie ran. Starałam się w miarę unormować oddech.
— Powinnyśmy iść dalej — zaproponowałam cicho i zamknęłam oczy. — Nie ma sensu wracać...
— Ale jeśli z tej strony nie ma wyjścia? — Etain ujęła w słowa myśl, jaka chodziła mi po głowie.
— Musimy... Spróbować. — Zacisnęłam powieki trochę mocniej, gdy rana na nodze lekko mnie zapiekła.
Spojrzałam na waderę. Siedziała niedaleko, oparta o przeciwległą ścianę i rozglądała się dookoła, myśląc intensywnie. Zerknęłam nieco wyżej, na okna. Było już ciemno.
Wstałam, łapiąc oddech i pokuśtykałam dalej. Odwróciłam się do Etain, lekko kiwając łbem, żeby wskazać drogę i popędzić ją nieco. Kulejąc, ruszyłam przed siebie. Wadera bez słowa podeszła i podtrzymała mnie. W ciszy wlokłyśmy się przed siebie.
Nie minęła chwila, aż przed nami wyrosło wielkie rozwidlenie dróg. Środkowa droga prowadziła wprost do ogromnych wrót, a dwie po bokach były zwyczajnymi korytarzami.
— Ciekawe, co tym razem — westchnęła Etain.
— Już zaczynam mieć dosyć tej jaskini... — zgodziłam się z nią. — Którędy?
< Etain? Przepraszam, że tak krótko, ale ostatnio coś nie mam weny ;_; >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz