Jako że poprzedniego dnia Ruten oznajmił Azairowi, że kolejna lekcja się nie odbędzie, szczeniak miał cały dzień do spożytkowania. Czy był z tego zadowolony? Sam nie wiedział. Uwielbiał towarzystwo swojego nauczyciela, ale nie był pewny, czy jego umysł wytrzymałby kolejną dawkę wiedzy.
Wyszedł z jaskini później niż zwykle; słońce wisiało już wysoko na niebie, gdy w jego świetle konsumował korzonki i jagody. Ojca już dawno nie było w jaskini, ponieważ wyszedł bez słowa (nie licząc oczywiście rzuconego oschle "dzień dobry").
Szczeniak postanowił wybrać się na spacer, ponieważ dawno nie obserwował żadnego innego wilka niż Ojca, Rutena, Mundusa i paru trupów.
Nie miał określonego celu podróży, stwierdził, że ruszy po prostu przed siebie. Nie minęła nawet dobra godzina, gdy na drodze napotkał Etain, medyka.
— Dzień dobry, proszę pani — przywitał się grzecznie. — Czy są jakieś nowe wieści?
Znał się już z Etain – zwykł często wypytywać ją o członków watahy i najnowszych wiadomościach, ponieważ medycy dużo wiedzieli.
— Dobry. — Wadera zmierzyła go spojrzeniem. — I tak, są. Aisu urodziła. Dwójkę szczeniąt.
— Ojej! — Azair spróbował udać mile zaskoczonego, przywołał więc na pysk mały, ale jak najbardziej szczery uśmiech. — Muszę w takim razie jak najszybciej je poznać! Dziękuję pani bardzo!
I, nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź (co po jakimś czasie wydało mu się nieco impertynenckie) pobiegł do jaskini Aisu. Przed nią zastał małą waderkę, nieco zbyt kolorową jak na jego gust. Nie znał jej, co wysuwało prosty wniosek, że jest ona niedawno narodzonym dzieckiem Aisu i Conquesta.
— Witaj — przedstawił się, siadając nieopodal, naprzeciwko. — Jestem Azair Ethal. A ty?
— Asmira, miło cię poznać — odparła wadera, uśmiechając się miło.
— Masz rodzeństwo? — zapytał basiorek po chwili ciszy. Oczywiście, że miała, doskonale o tym wiedział, ale chciał, żeby wadera sama mu opowiedziała.
< Asmira? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz