Lucas postanowił nadgonić treningi, które od jakiegoś czasu zaniedbywał. Wiele czynników przeszkadzało mu w prowadzeniu ich, ale teraz miał chwilę wolnego. Obecnie znajdował się niedaleko lasu. Obrał sobie go za cel, jako miejsce treningu. Plan? Wbiec do lasu, a następnie wybiec. Przeszkodami były zarwane gałęzie, krzaki i inne dziury oraz dołki. Lucas miał chęć przeszkolić swoje moce i zwinność. Obecnie one były jego planem. Chciał by treningi ojca nie poszły na marne. Równo w południe ruszył biegiem w las. Jego pierwszą przeszkodą był przewrócony pień. Był on dosyć sporych rozmiarów. Wskoczył na jego jedną gałąź, następnie na kolejną i na szczyt. A podobny sposób z niego zeskoczył. Następnie ruszył dalej. W miejscu gdzie rosło mnóstwo drzew, przybrał formę cienia i wtopił się w cień jednego z nich. Następnie w drugi i kolejny. Powtarzał tę czynność póki nie skończyli się drzewa. Następnie przybrał formę wilka. To nie był koniec. Biegł dalej. Przeskakiwał po kolei dziury w ziemi. Starał się jak najlepiej odbijać się od podłoża. Gdy został mi już niewielki obszar do przebycia, zmienił się w dym. Skutecznie skręcał między drzewami. Pod koniec znów zmienił się a wilka. Wybiegł z lasu i zatrzymał się. Starał się jak najszybciej zapanować nad oddechem. Spojrzał za siebie. Udało mi się. Pierwszy trening mógł uznać za zaliczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz