poniedziałek, 8 kwietnia 2019

Od Etain CD Aisu

- Dokładnie, jestem tu od niedawna.
Pomimo zakłopotania udało mi się zapanować nad głosem i tylko w oczach, które śledziły ruchy kota, widać było, że coś jest nie tak. Cóż, mimo wszystko Rysiek, podobnie jak jego wilcza przyjaciółka, wydawał mi się być na tyle dobrą istotą, iż uznałam, że warto pozwolić mu na jego małe dziwactwa i nie komentować tego zbyt złośliwie. Jeszcze by się speszył i zasmucił, a zdawało mi się, że światu potrzebny był taki optymizm i serdeczność.
- To ja może sobie siądę, pozwolisz? - spojrzałam na Aisu, a ta, zgodnie z moimi przewidywaniami, zgodziła się szybkim skinieniem głowy.
Zająwszy miejsce, odetchnęłam głęboko i przejechałam łapą po głowie, zbierając myśli.
- Przychodzisz do nas z daleka? - wesoły głos rysia zmusił mnie do podniesienia wzroku.
- Co? A, no można tak powiedzieć. Tak się jakoś składa, że od lat jestem w drodze, z krótkimi postojami w różnych stadach.
- Szukasz swojego miejsca?
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem, ja to raczej działam impulsywnie - chcąc zmienić temat, a przy okazji wciągnąć do rozmowy trzecią osobę, zwróciłam się do właścicielki jaskini - Hej Aisu, dobrze słyszałam, że jest jakiś Conquest?
- A jest - podeszła bliżej i przysiadła obok mnie z promiennym uśmiechem - To mój partner.
- O, gratulację. Fajny jest?
- Owszem - zdawało się, że brązowo-biała uśmiechnęła się szerzej.
Dalej rozmowa potoczyła się swobodnie. Dyskutowałyśmy o życiu w watasze, gdzie ja dzieliłam się swoimi spostrzeżeniami, a Aisu wiedzą nabytą z doświadczenia. Dostałam kilka dobrych rad, a także dowiedziałam się czegoś więcej o samej waderze oraz o Rysiu.
Wtem, dosłownie w pół słowa, rozmowę przerwało czyjeś wycie. Ze zdziwieniem nadstawiłam uszu, chociaż nie było to w pełni konieczne, gdyż głos był całkiem głośny, dobrze słyszalny. Musiał pochodzić z bliskiej odległości. Milcząc, nasłuchiwałam czyjeś odpowiedzi, jednak nie doczekałam się jej, zamiast tego ten sam głos powtórzył zawodzenie.
- Ktoś ma jakiś kłopot? - ze zdziwieniem podniosłam się z miejsca i ruszyłam przed siebie.
Dotarłszy do wyjścia, zatrzymałam się, wpatrując się w białą przestrzeń i zastanawiając chwilę nad tym, jak powinno wyglądać moje dalsze działanie. Po chwili zdecydowałam, że dobrym rozwiązaniem jest ruszenie za wezwaniem i sprawdzenie, w czym tkwi kłopot. Nie zamierzałam jednak ciągnąć ze sobą Aisu, wiedziałam bowiem, że miała aktualnie jeszcze coś na głowie. Bez entuzjazmu wyjaśniłam wilczycy swoje zamiary i pożegnałam się krótko, nim ruszyłam przez ośnieżony las.

<Aisu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz