Gdy Lucas się obudził, zauważył, że znajduje się w obcym mu miejscu. Nie wiedział gdzie jest. Podczas gdy on otworzył oczy, szara wadera odskoczyła od niego. Spojrzał na nią. Wydała się mu ona znajoma. Gdzieś już ją widział.
- Ale mnie wystraszyłeś.- odparła rozbawiona. Basior spojrzał na waderę.
- Jesteś cały? Skąd się tu wziąłeś? Kim jesteś? - zaczęła wypytywać, a Lucas czekał. Gdy pytania się skończyły postanowił się przedstawić.
- Jestem Lucas, syn alfy Watahy Wilków Krwi. - powiedział. Wadera spojrzała zaskoczona na niego, a on nie zrozumiał o co chodzi.
- T-to ty?- spytała. Lucas przekręcił głowę na bok. - Nie pamiętasz mnie. - powiedziała smutno. Jestem Joena. Kiedyś się przyjaźniliśmy. - odparła. Lucas przypomniał sobie czasy szczenięce. No przecież. Dlaczego wcześniej na to nie wpadł. Znajduje się na terenach Watahy Srebrnego Chabra.
- Pamiętam cię. - odparł cicho. Wadera wydawała się rozchmurzyć. - Nie jestem jednak tym kim byłem. - powiedział zimno, wstając.
- Masz zamiar odejść?- spytała smutno. Basior przytaknął, lecz nim zdążył zrobić krok upadł. Kręciło się mu w głowie.
- Musisz odpoczywać. Dosyć mocno upadłeś.- powiedział Joena, a Lucas prychnął.
- Nic nie muszę. - odparł i znów spróbował wstać. Tym razem również upadał. Wadera już chciała podejść, lecz basior spojrzał w jej kierunku zimnym wzrokiem. Joena złożyła uszy i usiadła dalej. Lucas położył pysk między łapami. Starał się przypomnieć sobie, co było przyczyną upadku. No przecież. Niebieska czapla. W tym samym momencie do jaskini wleciała czapla.
- Witaj Joeno. Jak miewa się nasz gość?
- Dobrze, lecz chce już wracać.
- Czyli wraca do siebie. - odparła czapla i odwróciła się w kierunku Lucasa. - Witaj Lucasie. Długo cię u nas nie było.
- Skąd znasz moje imię?- spytał zimno Lucas.
- Byłeś już u nas. Lecz było to przed przemianą. Czy teraz jest lepiej?
- Nie rozumiem.- odparł wilk.
- Czy teraz jest lepiej? Bycie zimnym wojownikiem jest ciekawsze od życia zwykłego wilka, prawda?
- Skąd?
- Łatwo ciw rozgryźć. Powinieneś być bardziej uprzejmym dla Joeny. Gdyby nie ona, to źle, by się z tobą działo. - powiedziała czapla. Lucas przyglądał się jej przez chwilę. - Zwę się Mundus. - odparł po chwili ptak. Lucas chciał coś powiedzieć, lecz ptak wzbił się w powietrze i odleciał. Wilk spojrzał na smutną waderę.
- Byliśmy przyjaciółmi.- odparł niepewnie. Lucas poczuł coś dziwnego. Coś czego dawno nie czuł. Pod wpływem tego dziwnego uczucia odparł.
- Dalej nimi jesteśmy. - gdy wadera to usłyszała uśmiechnęła się i skoczyła w kierunku Lucasa, tuląc go. Basior nie wiedząc co robić, objął ją łapą.
< Joena? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz