poniedziałek, 22 kwietnia 2019

Od Serenity

Biała waderka uwielbiała "poznawać" wydarzenia z życia watahy poprzez swoiste oglądanie i wchodzenie w cudze marzenia i myśli. Od dłuższego czasu, przypatrywała się życiu młodej rodzinie, bowiem doczekali się dzieci. Serenity, już wówczas wysokością wieku szczeniaka w kwiecie rozwoju, z ciekawością wnikała do ich wnętrz. Siostra Asmira o potulnym bycie wydawała się być idealnym materiałem na duchowe połączenie (nazywała to duchowe rodzeństwo), za to Naoru, jej brat świetnym przyjacielem. 
Z każdym kolejnym dniem, coraz częściej doglądała do przygód basiorka, jakoś był bardziej żywszy do tego niż jego siostra. Serenity dzięki temu mogła poznać danego wilka, jako z możliwością "pojawiania się" w watasze wyłącznie nocą. Na przypomnienie sobie tej surowej zasady posmutniała. No ale! Przecież mogła być w domu nocą, więc jednak to było swoiste zwycięstwo.
Bycie w sferze snów i marzeń jest przykładem straty poczucia czasu. Któregoś razu, czując panowanie nocy, Serenity postanowiła pojawić się w świecie rzeczywistym. Rozłożyła swoje skrzydełka i zamykając oczy zaczęła lecieć. Czując przyjemne ciepło, rozlewające się po całym ciele wyczuła zmianę. Powitał ją chłodny wiatr, kiedy znalazła się nad terenami watahy. Nie musiała spoglądać nad siebie, doskonale wiedziała, że pewnego rodzaju zorza unosi się nad nią i za nią. Gdyby się przypatrzeć, stało by się jasne, jak Serenity się zjawia. Wygląda to jak łagodny fajerwerk zorzy, pełniący jakby funkcje teleportu.
Ucieszona waderka leciała dalej, zniżając tor lotu bezpośrednio nad wodą. Opuściła przednie łapki i delikatnie dotykając nimi taflę, leciała pozwalając sporadycznie dotykać piórkami skrzydeł też wodę. Cichutko śmiejąc się, doleciała w końcu na brzeg, gdzie łagodnie wylądowała.
-O ja- usłyszała z okolic pobliskiego drzewa. Uniosła głowę i postawiona uszka ku źródłowi dźwięku. Głos wydawał się jej bardzo znajomy, była prawie pewna, że wie, kim jest obserwator. Uśmiechnęła się milutko.
-Naoru, to ty?- Zapytała się robiąc krok ku drzewu. Ku jej radości, najpierw głowa a potem reszta kolorowego ciała szczeniaka wyszła zza kryjówki.
- Skąd wiesz kim jestem?- Spytał się zaciekawiony podchodząc.
- Z twoim myśli. Masz piękne marzenia- odparła szczerze, co zabrzmiało jednak tajemniczo.
- O... Um... Jesteś aniołkiem?
Tutaj się roześmiała wesoło.
- Nie. Chociaż pierwszy raz słyszę takie porównanie. Mam na imię Serenity- przedstawiła się z ciepłym uśmiechem.

<Naoru? c: >


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz