Oto ciąg dalszy
- Pięknie dopracowana strategia - Ruten uśmiechnął się lekko - pewnie sam nie zrobiłbym tego lepiej.
Martwe, a może tylko nieprzytomne ciało (bez dokładnych oględzin bordowy wilk nie mógł mieć pewności) leżało na ziemi.
- Chodź, Azair - powiedział spokojnie starszy basior - czas na nas. Ja go wezmę.
Po niedługim czasie znaleźli się przy starej norze, w której ukryty był prostokątny przedmiot od Achpila. Ruten schylił się i przez krótką chwilę szukał łapą leżącego wgłębi przedmiotu owiniętego poszarzałym kawałkiem podartej koszuli.
- Jest - odetchnął - weź go proszę. Na miejscu pokażę ci, co jest w środku.
Dosyć szybko dotarli do jaskini. Zatrzymali się przed nią, Ruten położył na ziemi zwłoki dzieciaka, podszedł do wejścia i wywołał Mundusa ze środka.
Oto Mundus
- Co jest? - zapytał nieufnie, nawiązując kontakt wzrokowy ze starszym wilkiem.
- Czekałem tak długo, jak tylko mogłem. Nie chciałem niepotrzebnie jej przeszkadzać. Cymonia. Nie może dłużej tu leżeć, musiałaby wtedy wszystko to zobaczyć - wytłumaczył ten szybko.
- O czym mówisz...? - Mundus odchylił się nieco w bok, aby dojrzeć to, co leżało kilka metrów za wilkiem - mój Boże, Ruten, co to jest? - szepnął.
- Na razie to nie twoja sprawa. Prosiłem cię, byś zabrał stąd moją siostrę.
- Czy on nie... - tym razem cofnął się o krok.
- Stul dziób i idź do niej. Coś mi chyba obiecałeś... - warknął basior.
- Ale też o coś cię prosiłem - odpowiedział ptak jeszcze raz, nie patrząc już jednak na swojego rozmówcę, ale na stojącego za nim Azaira. Po tych słowach wszedł z powrotem do jaskini, by wykonać polecenie.
Kiedy szedł po Cymonię, nie wiedział, jak powiedzieć jej, że powinna wrócić do domu. Teraz? To bez sensu, przecież ledwie stoi. Nie wygląda dobrze i nadal słania się na nogach.
- Dasz radę iść? - zapytał. W odpowiedzi pokiwała głową.
- Dlaczego wychodzimy? - zapytała po chwili słabym głosem - jestem już na tyle zdrowa?
- Tak, można tak powiedzieć.
- Gdzie jest Ruten?
- Zaraz przyjdzie. Chcesz, by odwiedził cię jeszcze dzisiaj w domu? - Mundus nie podejrzewał, by basior zamierzał czekać, aż wadera ich zobaczy. Nie mylił się. Gdy po chwili on i Cymonia pojawili się na zewnątrz, Rutena, jego ucznia ani tego, co ze sobą przynieśli nie było już w zasięgu wzroku.
- Nie. Muszę ci coś powiedzieć - zatrzymała się gwałtownie, przy czym zasyczała z bólu, dotykając łapą swojego brzucha - byłeś przyjacielem mojego ojca. Jesteś też i moim. I mojego brata. Ale błagam, Mundurku - wadera jęknęła, jakby zaraz miała zanieść się szczerym płaczem - zostaw ich samych sobie! Ty się do tego nie nadajesz... ty masz dobre serce, ja wiem!
Skąd te podejrzenia, choćby i nawet były uzasadnione? Ptak w pierwszej chwili z zaniepokojeniem odwrócił wzrok, jakby szukając pomiędzy rosnącymi nieopodal drzewami obserwującego ich basiora. W jednej chwili jednak zreflektował się i przybrał na chwilę nieco drwiący uśmiech. Cóż ona mówi? Przecież niejedno już widział, niejednego pogrzebał...
- Uspokój się, Cymuś - powiedział cicho - porozmawiamy o tym kiedy indziej, jak poczujesz się trochę lepiej. Dobrze?
- Mundus, później może być za późno - popatrzyła mu w oczy - nie wytrzymasz tego. Zrezygnuj, póki nie wplątałeś się w coś złego...
Błękitny ptak przez dłuższą chwilę szedł, podtrzymując poruszającą się powoli wilczycę w milczeniu. Dopóki nie wplątał się w coś złego? Zabawne, naprawdę. Już to zrobił, tkwi w "czymś złym" po szyję. Ale może przyrzec, że jeszcze trochę czasu minie, zanim to coś zacznie go dusić.
Powróćmy do akcji
Gdy tylko tamtych dwoje znikło w lesie, wyszli z ukrycia i weszli do pustej groty.
- Mamy szczęście, że temperatura nie jest zbyt wysoka, a tu, w jaskini nocą spada poniżej zera - powiedział, kładąc ciało na głazie - inaczej mogłoby zacząć się rozkładać. Aza, dosyć długo zeszło się nam dziś ze zdobyciem organizmu do badania. Moglibyśmy zacząć, ale lepiej będzie zrobić to w całości, jutro. Będziemy mieli mnóstwo czasu, poznasz anatomię wilczego organizmu.
- W takim razie jutro... a to? - mały basior wskazał na leżący obok niego przedmiot.
- Opowiem ci o tym trochę później - powiedział, rzucając uczniowi porozumiewawcze spojrzenie - myślę, że ci się spodoba - dodał, przenosząc obiekt wgłąb jaskini i chowając go w swojej skrytce.
< Azair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz