środa, 10 kwietnia 2019

Od Azaira Ethala CD Rutena - "Motyl Nocny"

Poranek Azy zaczął się zwyczajnie, jak zwykle zresztą. Po pobudce dosyć wcześnie rano pojadł sobie jagodami i korzeniami, które znalazł całkiem niedaleko jaskini. 
— Na pewno nie chcesz czegoś jeszcze do jedzenia? — zapytał Ojciec bezbarwnym tonem. 
— Nie, tyle wystarczy, dziękuję — odparł Aza i już miał wychodzić, gdy zatrzymał się w pół kroku. W głowie zaświtała mu pewna myśl. — Um... Ojcze?
— Tak?
Nagle cała jego odwaga wyparowała. To nie tak, że nie chciał wiedzieć, gdzie jego Ojciec będzie cały dzień. Uznał tylko, że i tak nie otrzyma odpowiedzi – Matka przezwyczaiła go, że rodzice nie odpowiadają na pytania swoich dzieci, a poza tym, to, czym Ojciec się będzie zajmował, to nie sprawa Azy. 
— Już nic, przepraszam. — Maluch położył uszy po sobie. — Do widzenia, Ojcze.
Po czym wyszedł na zewnątrz. 
Wiedząc, że cały dzisiejszy dzień spędzi z Rutenem, postanowił z rana poobserwować jeszcze jakiegoś innego wilka, żeby czasem nie wyjść z wprawy. Na cel obrał sobie Etain, medyka. Po półtorej godzinie, widząc, że ta nie robi niczego ciekawego, porzucił zajęcie i wyruszył do jaskini Rutena. Doskonale pamiętał drogę, akurat pamięcią i doskonałą orientacją w terenie mógł się pochwalić.
Ruten stał akurat niedaleko wejścia, gdy Azair do niego podszedł i przywitał się kulturalnie.
Po wejściu do środka Ruten zapytał go, czy interesuje się nauką.
To, wbrew pozorom, niezbyt trudne pytanie sprawiło, że Azair zawahał się na moment. Czy interesował się nauką? Nigdy się nad tym nie zastanawiał. 
— Zależy jaką... — odparł wymijająco, a jego umysł dalej pracował na najwyższych obrotach. Co odpowiedzieć, żeby nie wyjść na ignoranta? Ani na idiotę? Kontakt z innymi jest jednak trudny. Poczuł przemożną chęć przytulenia Kamyka.
— Na przykład biologią — zasugerował Ruten. 
Zapadło milczenie, ponieważ Aza nie wiedział, co odpowiedzieć. Uczucie braku bezpieczeństwa szybko minęło, jak zwykle, gdy pogrążał się we własnych myślach. Owszem, ciekawiło go, jak funkcjonują wilki, ale bardziej na płaszczyźnie socjologicznej i psychicznej, niźli budowy organizmu. Nie wspominając już o przyrodzie, której kompletnie nie rozumiał.
— Interesuję się wilkami — oznajmił w końcu. — Jak działają, i w ogóle...
Opanowały go nagle wyrzuty sumienia. Wyraził się tak, jakby inni członkowie jego rasy byli zwykłymi maszynami, przedmiotami, które lubił obserwować. Mógł inaczej ubrać to w słowa... Gdyby używał przekleństw, teraz na pewno by jakieś w duchu powtórzył. Niestety, pod względem wulgaryzmów jego słownictwo było niezwykle ubogie – strofowano go, gdy ich używał, nauczył się więc unikać takiego wyrażania emocji. 
Ruten jednak nie wyglądał na przerażonego sensem wypowiedzi Azaira, wręcz przeciwnie, sprawiał wrażenie, jakby go to zaciekawiło.
— Kontynuuj... — zachęcił go, uśmiechając się kątem ust.
— C-co i jak mówią, jak się zachowują, jak chodzą, jak wyglądają ich relacje z innymi... Takie tam... — Aza znienawidził siebie za niepewność w głosie. Bał się krytyki, chociaż podświadomie czuł, że ze strony tego basiora się jej nie doczeka. Ale, jak to mówią, przezorny zawsze ubezpieczony, czy jakoś tak. Nie był pewien, usłyszał ten zwrot dosyć dawno temu. 
Ruten nic nie odpowiedział, tylko wstał i podszedł do swoich metalowych instrumentów, które zaczął obserwować. Co jakiś czas muskał je łapą, mamrocząc coś pod nosem.
Azair nie śmiał ruszyć się ze swojego miejsca bez pozwolenia, siedział więc i tylko przyglądał się basiorowi. Jednak jego ciekawska natura nie dała mu usiedzieć w ciszy, więc zanim zdążył się powstrzymać, zagadnął:
— Co pan robi? 

< Ruten? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz