środa, 10 kwietnia 2019

Od Rutena CD Azaira Ethala - "Motyl Nocny"

 - Co pan robi? - zapytał mały, a Ruten podniósł wzrok, jeszcze raz rzucając okiem na swoje narzędzia, czy nie brakuje żadnego z tych, które leżały tam od poprzedniego dnia, czy wszystkie nity są na miejscu, a całość wygląda równie stabilnie, jak wcześniej. Potem znów podniósł głowę i odparł:
- Zastanawiam się.
- Nad... nad czym, jeśli mogę zapytać? - po kilku sekundach niepewnej ciszy dopytał Azair.
- Nad tobą - wreszcie basior odwrócił się i zrobił kilka kroków w stronę szczeniaka. Pomimo swojego młodego wieku nie był wybitnym chuchrem, co podobało się Rutenowi. Szybko jednak przestał o tym myśleć, aby nie zacząć żałować podjętej chwilę wcześniej decyzji. Nie chciał przecież rozkroić tego malca i... nie to miał w planach.
Zatrzymał się tuż przed niskim, białym ciałkiem i przez dłuższą chwilę patrzył na nie w zamyśleniu.
- Ciekawi cię to, tak? Spróbuję... ci pomóc. Musimy tylko poczekać na jeszcze kogoś. A tymczasem, póki go tu nie ma i dziś nie zapowiada się na to, by przyszedł, pokażę ci coś innego - to powiedziawszy, wrócił na moment do swoich przyrządów i wziął cienki, metalowy pręt, uprzednio sprawdzając, czy jest w stanie go zgiąć. Okazało się to nietrudne.
Wyszli z jaskini. Azair Ethal cały czas podążał za nim, najwyraźniej będąc ciekawym celu tej wycieczki.
Po pewnym czasie natknęli się na leżący na ziemi sznurek. Jeden z tych darów od losu, które walają się po lesie. Ruten uznał, że droga do ludzkiej siedziby jest zbyt długa i będą musieli zadowolić się tym.
Wreszcie, po niespełna pół godzinnym marszu, zatrzymali się gdzieś w pobliżu Polany Życia. Starszy z nich popatrzył w górę i na chwilę zastygł w bezruchu.
- Coś się stało? - zapytał Azair.
- Są. Sierpówki.
- Tak... - mały wilk podążył wzrokiem za oczyma swojego towarzysza.
- Znajdź mi jakąś niepokrzywioną gałąź - Ruten umocował wygięty drut na dwóch kamieniach, robiąc kilka prowizorycznych węzłów na znalezionym wcześniej rzemyku i przywiązując całość do obu końców pręta.
- Jak tam, masz to? - zapytał Azaira, który posłusznie podał mu prawie idealną gałąź. Po chwili proca była gotowa.
- Mam nadzieję, że sznurek wytrzyma. Teraz kamienie - mruknął w kierunku szczeniaka. O to nie było trudno, w okolicy leżało mnóstwo przeróżnych kamieni.
Łatwo domyślić się, co było dalej. Po chwili jeden z gołębi ranny upadł na ziemię. Można było wracać do domu.

Droga powrotna minęła w milczeniu.
- Teraz popatrz - basior zamienił pręt na mniejszy z dwóch noży leżących na stosie narzędzi i podszedł do dużego, nieco spłaszczonego głazu leżącego przy jednej ze ścian jaskini. Położył na nim martwego ptaka - podejdź tu, Azair. Obawiasz się czegoś? - przykładnie miłym tonem zwrócił się do szczenięcia. Aza podszedł bliżej, po czym usłyszał:
- Tnij wzdłuż mostka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz