czwartek, 25 kwietnia 2019

Od Azaira Ethala CD Rutena - "Motyl Nocny"

Azair, popchnięty przez większego wilka, odwrócił się do niego i obnażył kły.
— Uważaj, gówniarzu — warknął do niego basior groźnym głosem i popchnął go tak, że szczeniak wylądował pyskiem na ziemii.
Aza podniósł się, po czym splunął w bok. Ślina zabarwiona była krwią.
— Precz ode mnie — powiedział do basiora, ale jakby nie swoim głosem. Ten był niski, jakby odbijający się echem. — Trzymaj swoje brudne łapy z daleka.
Brązowy wilk zamarł, widocznie zaskoczony nowym tonem Azy, ale zaraz roześmiał się, jakby na zamaskowanie chwili słabości.
Pozostałe wilki z nowej grupy zaśmiały się szyderczo, jeden nawet zagwizdał.
— No proszę. A co mu zrobisz, hm? — zapytała wadera, uśmiechając się kpiąco. Azair kłapnął w jej stronę szczękami, ale nie uzyskał takiej reakcji, jakiej się spodziewał, bo brązowy wilk pchnął go łapą na ziemię, orając skórę na boku szczeniaka.
Reszcie grupy widocznie się to spodobało, bo zaraz przyłączyli się do pobliźnionego i ze śmiechem zaczęli gryźć, kopać i popychać małego wilka, który spokojnie pozwalał się walać po ziemii.
Czekał na doskonały moment, a kiedy nadszedł, poczuł w kościach znajome mrowienie. Zamknął oczy i gdy je otworzył, stał tuż za brązowym basiorem. Nie tracąc czasu wbił się szczękami w jego tylną, ranną nogę i zaczął szarpać mięśnie najszybciej, jak potrafił. Zrobiło mu się słabo od wilczego smaku, ale nie przestawał. Napawał się krzykami bólu, a gdy uznał, że wystarczy, wskoczył na jego grzbiet i popchnął go na ziemię, tak, że zarył pyskiem w ziemię. Już miał wbić zęby w jego kark, gdy przerwał mu znajomy głos.
Przestań.
WYNOCHA Z MOJEJ GŁOWY!
Jednak ta chwila zawahania wystarczyła waderze, aby zepchnąć szczeniaka z wilka i zamachnąć się na niego łapą. Szybko szarpnął głową w bok, żeby uniknąć okaleczenia. Wilczyca nie zraziła się tym i po prostu przycisnęła go łapą do ziemii, z taką siłą, że wystarczyło tylko zwiększyć nacisk, żeby połamać mu żebra.
— Waleczny — mruknęła mu do ucha. Azair, ciężko dysząc, kłapnął w jej stronę szczękami.
Reszta wilków otoczyła rannego ciasnym kręgiem, jeden starał się zająć jego okaleczeniem, ale najwidocznie żaden nie posiadł tajemnej sztuki uzdrawiania, bo basior dalej wrzeszczał z bólu.

< Ruten? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz