Tej nocy Ruten znowu nie spał dobrze. Budził się kilkukrotnie, kręcił z boku na bok, nie mogąc zasnąć. W tym miejscu jeszcze wczoraj leżała Cymonia. Nie wiedzieć dlaczego, przeszkadzało mu to. Wstał, obejrzał swój dołek, lecz nie znalazł na nim nic niepokojącego, oprócz kilku niewielkich śladów rozmazanej na piachu krwi. Strzepnął je i położył się ponownie. Na przemian jednak było mu to gorąco, to zimno. Znów usiadł na posłaniu i popatrzył prosto przed siebie. Głaz. A na głazie leżało ciało.
Siedział tak przez kilka, może kilkanaście minut, zupełnie w bezruchu. Co jakiś czas tylko potarł łapą przeciwległe ramię, potem powtórzył tą czynność z drugim. Nawet na chwilę nie spuścił wzroku z trupa. Miał wrażenie, że zaraz uniesie się zastygła klatka piersiowa, zegną się żebra, a potem uniesie się głowa i popatrzą na niego, jak żywe, te martwe oczy. Przez całą noc wilk nie odwrócił się do wnętrza swojej groty plecami.
Rankiem Azair dotarł do jaskini. Po wymianie słów powitania od razu skierowali się do skrytki, w której czekał na nich nowy sprzęt.
- Oto i ona! - Ruten uśmiechnął się, rozwijając poszarzałą szmatkę i wyjmując ze środka urządzenie. To lampa. Szczeniak usiadł obok, przechylając głowę i uważnie przyglądając się przedmiotowi, z wielkimi znakami zapytania w oczach - ustawię to tutaj - powiedział tymczasem basior ściszonym głosem, po czym umieścił przedmiot we wgłębieniu pod ścianą jaskini, tak, że tylko osoba stojąca naprzeciwko wejścia mogła ją dostrzec. Następnie obsypał ją piaskiem tak, że widać było tylko prostokątne źródło światła - mam prośbę, abyś starał się nie stawać blisko niej, ani jej nie zasłaniał - powiedział do ucznia.
- Dlaczego? - zapytał z ciekawością wilczek - przecież jest tak ustawiona, że światło pada w tym samym kierunku, co słońce i tak praktycznie go nie widać.
- Nie o to chodzi, byśmy my widzieli je świadomie - wyjaśnił - nasze oczy i mózg je widzi, tylko nie decyduje się nam o nim powiedzieć. Zresztą to rodzaj... eksperymentu.
- Ahm... - przytaknął Azair z zastanowieniem - a do czego to jest?
Bordowy wilk patrzył na niego przez kilka sekund, ale koniec końców pokręcił głową i odrzekł:
Bordowy wilk patrzył na niego przez kilka sekund, ale koniec końców pokręcił głową i odrzekł:
- Później ci powiem. A teraz zajmijmy się tym, co mieliśmy dziś robić. Nasz nowy obiekt badań czeka. Ponieważ udało się nam znaleźć osobnika młodocianego, będzie okazja zaczęcia od pokazania ci jeszcze kształtującego się kośćca. Musisz bowiem wiedzieć, że szkielet wilka kostnieje jeszcze przez jakiś czas po urodzeniu.
Usiedli nad "stołem". Basior wręczył wilczkowi tym razem większy z noży i powiedział:
- Oto wilcze szczenię. Nie można określić z całą pewnością, jak by wyglądało, gdy już by wyrosło. W przybliżeniu możemy jednak stwierdzić, że typ jego budowy będzie limfatyczny, lub stanie się mieszanką tego typu z innym.
- Typ limfatyczny?
- Źródło poszczególnych typów struktury organizmu, o których teraz mówimy, leży głównie w jakości narządów i tkanek z poszczególnych układów. Popatrz. To tkanka tłuszczowa, którą możemy często spotkać u małych szczeniąt, ale zanika ona zazwyczaj w wieku, w jakim w przybliżeniu jest ten wilk. A tu, jak widzisz, nadal jest obecna i może świadczyć o powolnej przemianie materii.
- Aha.
- Wracając do naszej sekcji, zaczniemy od szyi, bo na głowę czas nadejdzie później. Na początek rada na przyszłość: jeśli kiedyś... znajdziesz się w sytuacji, z której uratować mógłby cię tylko nóż albo ostry przedmiot, którym będziesz w stanie przeciąć napastnikowi szyję, zawsze rób to dokładnie - tutaj przejechał pazurem w powietrzu, pod głową zwłok - od jednej kości skroniowej, do drugiej. Wtedy załatwisz to szybko i skutecznie. Jeśli przetniesz tylko tchawicę - tu dotknął samego środka podgardla - bez sensu stracisz czas na dobijanie przeciwnika - mruknął, po czym obrócił ciało na brzuch, aby można było dostać się do kręgów i na chwilę odebrał Azairowi nóż, jednym, energicznym ruchem rozcinając skórę - dobrze, idziemy dalej. Kręgosłup. Siedem kręgów szyjnych, jak u prawie każdego ze ssaków. Podkreślam, prawie każdego. Przypatrz się im. Dostrzegasz jakieś różnice?
- Czy ja wiem... - mruknął nieśmiało szczeniak, dotykając łapą potylicy badanego wilka, jakby chcąc odchylić mięśnie i zajrzeć do środka - pierwszy z nich jest chyba inny...
- Racja, to kręg szczytowy. Podtrzymuje czaszkę, z góry od razu widać, że praktycznie nie ma trzonu, brak mu też wyrostka kolczystego, który posiada większość kręgów szyjnych - zbliżył łapy do kręgosłupa zwłok. Coś chrupnęło, a on mówił dalej - to tutaj, to powierzchnie stawowe dla kłykci potylicznych. Są dwa i to one, wraz z następnym kręgiem decydują o ruchomości czaszki. Kiedyś oczyszczę jakiś szkielecik. Albo kilka. W jednym wszystkie kości będą połączone, w drugim każdą będziesz mógł obejrzeć oddzielnie - Ruten* na chwilę pogrążył się w marzeniach - a jeśli będzie ci szło wyjątkowo dobrze, może będziesz mógł wybrać, kto dostąpi zaszczytu poświęcenia się dla nauki. Przydałaby się nam co najmniej jedna wadera i jeden basior. A może pomyślimy też nad innymi gatunkami - zamilkł na chwilę, zastanawiając się, gdzie umieści swoją kolekcję szkieletów. Miejsca miał mało, trzeba będzie coś wykombinować. Dopiero, gdy poczuł chłodną posokę zastygającą na łapie, którą wciąż trzymał na martwym ciele, ożywił się ponownie i wrócił do wykładu - ech, będę musiał wszystko to posprzątać... dalej. Kręg obrotowy. Możesz się chyba domyślić, jaka jest jego główna funkcja.
Wilk szybko opowiedział o typowych i nietypowych kręgach szyjnych, a następnie płynnie przeszedł do długo oczekiwanego opisu kości czaszki. Wymagało to dodatkowych kilku cięć i obskrobania nożem fragmentów chrząstek, przez co pysk przedmiotu badawczego przestał wyglądać rozpoznawalnie. W pewnej chwili usłyszeli, jak ktoś cicho wchodzi do jaskini i zatrzymuje się obok nich.
- Wiem, wiem, znowu nie spuściliśmy krwi - oznajmił głośno, chcąc wyprzedzić ewentualne uwagi. Nie słysząc odpowiedzi, uśmiechnął się pod nosem i oderwał wzrok od przedmiotu lekcji - hm? - pogodnie popatrzył na stojącego obok Mundusa - mam nadzieję, że to nie jest jakiś twój znajomy?
- A czy to ma znaczenie...? - odpowiedział ten cicho - taki mały...
- Uspokój się, to dla nauki.
- Można wiedzieć, co zrobicie z nim po zajęciach?
- Zakopię go w pobliżu jaskini, mam już upatrzone miejsce.
- Można wiedzieć, co zrobicie z nim po zajęciach?
- Zakopię go w pobliżu jaskini, mam już upatrzone miejsce.
Ptak nie mówiąc już niczego więcej, popatrzył w kierunku wyjścia z jaskini, gdzie zaczynało być widać chylące się ku zachodowi słońce. W pewnej chwili Ruten zauważył, że jego przyjaciel nieznacznie opuścił głowę i zacisnął powieki.
- Coś nie tak? - rzucił obojętnie.
- N... nie - odrzekł ten, po czym skierował się ponownie do wyjścia z jaskini - po prostu trochę kręci mi się w głowie.
- Usiądź sobie z nami i odetchnij, może zaraz przejdzie.
- Nie - odrzekł nagle dosyć stanowczym głosem ptak - przyszedłem tylko, żeby zapytać, kiedy będziesz mógł zdjąć szwy swojej siostrze. Powiedziałem jej, że pewnie nie wcześniej, jak za trzy dni, ale trochę się niecierpliwi...
- Powiedz jej, że nie wcześniej, jak za trzy dni - Ruten znów popatrzył na gościa i uśmiechnął się. Mundus westchnął.
- Zatem nie będę dłużej wam dłużej przeszkadzać. Do zobaczenia - Ruten kiwnął głową na pożegnanie, a błękitny ptak nieco chwiejnym krokiem wyszedł z jaskini. Jeszcze przez chwilę basior nasłuchiwał. Słyszał wyraźnie, jak Mundus plecami oparł się o ścianę i odetchnął głęboko.
- No dobrze - mruknął - jeszcze tylko określenia okolic twarzowych z przyporządkowaniem do poszczególnych kości czaszki i kończymy.
- Coś nie tak? - rzucił obojętnie.
- N... nie - odrzekł ten, po czym skierował się ponownie do wyjścia z jaskini - po prostu trochę kręci mi się w głowie.
- Usiądź sobie z nami i odetchnij, może zaraz przejdzie.
- Nie - odrzekł nagle dosyć stanowczym głosem ptak - przyszedłem tylko, żeby zapytać, kiedy będziesz mógł zdjąć szwy swojej siostrze. Powiedziałem jej, że pewnie nie wcześniej, jak za trzy dni, ale trochę się niecierpliwi...
- Powiedz jej, że nie wcześniej, jak za trzy dni - Ruten znów popatrzył na gościa i uśmiechnął się. Mundus westchnął.
- Zatem nie będę dłużej wam dłużej przeszkadzać. Do zobaczenia - Ruten kiwnął głową na pożegnanie, a błękitny ptak nieco chwiejnym krokiem wyszedł z jaskini. Jeszcze przez chwilę basior nasłuchiwał. Słyszał wyraźnie, jak Mundus plecami oparł się o ścianę i odetchnął głęboko.
- No dobrze - mruknął - jeszcze tylko określenia okolic twarzowych z przyporządkowaniem do poszczególnych kości czaszki i kończymy.
< Azair? >
* Pamiętajcie kochani, nie próbujcie tego w domu. Postać w tekście zaznaczona znakiem "*" jest psycholem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz