- Nie uważasz, że przydałoby się... - zamyślił się Ruten na chwilę. Miał pewien plan dotyczący kilku, może kilkunastu następnych zajęć, ale wolał skonsultować go ze swoim uczniem - trochę urozmaicić nasze lekcje? Ileż można siedzieć w tej ciemnicy, pochylonym nad trupem? Zaczniemy studiować funkcjonowanie żywych wilków.
Azair wyglądał na coraz bardziej zainteresowanego, nie starał się też przerywać wypowiedzi swojego nauczyciela, ten postanowił więc kontynuować:
- Wybierzemy się dziś znów poza granicę WSC, ale tym razem zostaniemy tam na dłużej. Tyle, że musimy ustalić coś w sprawie twoich codziennych powrotów do domu. Jeśli nadal będziesz musiał to robić, nic z tego nie wyjdzie. Możesz poprosić ojca o wolne na parę dni?
Azair pokiwał głową z milczącą aprobatą. Nagle chyba zdał sobie sprawę z pytania, bowiem równie energicznie zaprzeczył.
- Coś nie tak? - dopytał basior.
- To znaczy... - zawahał się szczeniak - chciałbym go o to zapytać, ale...
- Chyba nie boisz się własnego ojca? - mruknął. Azair wymamrotał coś nieskładnego i zwiesił głowę. Ruten nawet nie próbował wsłuchiwać się w jego słowa. Cały czas przyglądał się szczenięciu z zastanowieniem, a na jego pysku pojawił się przelotny grymas.
- Chciałbyś?
Basiorek z przejęciem pokiwał głową. Zapanowało pełne napięcia milczenie. Starszy wilk usiadł, przez dłuższą chwilę nieco nerwowo stukając końcówką ogona w ziemię.
- Świetnie, w takim razie coś mamy już ustalone - Ruten potoczył wokół oczyma, które tego dnia zdawały się mieć jeszcze bardziej dziki wyraz. Po chwili znów da się słyszeć jego głos, gdy w jaskini pojawił się oczekiwany przez niego od rana, błękitny ptak - Mundus, jesteś wreszcie. Pomożesz nam - to powiedziawszy zwrócił się do siedzącego naprzeciw siebie szczeniaka - Aza, on pójdzie do twojego ojca razem z tobą. Mundurek, musisz poprosić tamtego wilka, aby pozwolił Azairowi przebywać kilka dni pod naszą opieką.
- Ja? - ptak wyglądał na zdziwionego. Chrząknął, wyprostował się lekko i zapytał - a dlaczego sam nie może tego zrobić?
- Bo potrzeba mu odpowiedzialnego wsparcia - odparł wilk - a teraz idźcie.
Mundus
Azair wyglądał na coraz bardziej zainteresowanego, nie starał się też przerywać wypowiedzi swojego nauczyciela, ten postanowił więc kontynuować:
- Wybierzemy się dziś znów poza granicę WSC, ale tym razem zostaniemy tam na dłużej. Tyle, że musimy ustalić coś w sprawie twoich codziennych powrotów do domu. Jeśli nadal będziesz musiał to robić, nic z tego nie wyjdzie. Możesz poprosić ojca o wolne na parę dni?
Azair pokiwał głową z milczącą aprobatą. Nagle chyba zdał sobie sprawę z pytania, bowiem równie energicznie zaprzeczył.
- Coś nie tak? - dopytał basior.
- To znaczy... - zawahał się szczeniak - chciałbym go o to zapytać, ale...
- Chyba nie boisz się własnego ojca? - mruknął. Azair wymamrotał coś nieskładnego i zwiesił głowę. Ruten nawet nie próbował wsłuchiwać się w jego słowa. Cały czas przyglądał się szczenięciu z zastanowieniem, a na jego pysku pojawił się przelotny grymas.
- Chciałbyś?
Basiorek z przejęciem pokiwał głową. Zapanowało pełne napięcia milczenie. Starszy wilk usiadł, przez dłuższą chwilę nieco nerwowo stukając końcówką ogona w ziemię.
- Świetnie, w takim razie coś mamy już ustalone - Ruten potoczył wokół oczyma, które tego dnia zdawały się mieć jeszcze bardziej dziki wyraz. Po chwili znów da się słyszeć jego głos, gdy w jaskini pojawił się oczekiwany przez niego od rana, błękitny ptak - Mundus, jesteś wreszcie. Pomożesz nam - to powiedziawszy zwrócił się do siedzącego naprzeciw siebie szczeniaka - Aza, on pójdzie do twojego ojca razem z tobą. Mundurek, musisz poprosić tamtego wilka, aby pozwolił Azairowi przebywać kilka dni pod naszą opieką.
- Ja? - ptak wyglądał na zdziwionego. Chrząknął, wyprostował się lekko i zapytał - a dlaczego sam nie może tego zrobić?
- Bo potrzeba mu odpowiedzialnego wsparcia - odparł wilk - a teraz idźcie.
Mundus
- Miałem pomóc ci jeszcze w czymś, prawda? - zapytał, kiedy wyszli z jaskini. Bordowy wilk pozostał wewnątrz, czekając na ich powrót.
- Pomóc? - spojrzenie szczeniaka tchnęło wyższością. Można było odnieść wrażenie, ze w jakiś sposób zmienił się, gdy zostali sami. Ptak zmrużył oczy, odpowiadając wolno:
- Ruten mnie o to poprosił. W związku z... twoim zainteresowaniem. Działaniem i emocjami innych wilków.
- Tak, wiem już dosyć dużo na ten temat, a zamierzam dowiedzieć się jeszcze więcej.
- Sam? - Mundus uśmiechnął się lekko.
- A ty inaczej to zrobiłeś?
- Miałem na to sporo czasu.
- A więc ja również mogę poczekać.
Rozmowa przybierała coraz bardziej napięty ton.
- Twój czas płynie trochę szybciej, niż mój.
- Doprawdy? Możemy się łatwo o tym przekonać... - rzucił szczeniak.
- Możemy - przytaknął leniwie błękitny ptak.
Te podrostki. Tak, stanowczo najprzyjemniej było drażnić młode wilczki, które zdążyły już zaufać swojej sile, ale nie miały jeszcze okazji porównania jej z siłą otoczenia. Ten chłystek natomiast był... hm, być może zwinny, jednak stanowczo zbyt słaby, aby wdawać się w tego rodzaju konflikty.
< Azair? >
Te podrostki. Tak, stanowczo najprzyjemniej było drażnić młode wilczki, które zdążyły już zaufać swojej sile, ale nie miały jeszcze okazji porównania jej z siłą otoczenia. Ten chłystek natomiast był... hm, być może zwinny, jednak stanowczo zbyt słaby, aby wdawać się w tego rodzaju konflikty.
< Azair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz