Trafiłam na nowe tereny. Zauważyłam, że nie daleko płynie rzeka. Postanowiłam się tam przejść. Po drodze mijałam kilka wilków, ale one tylko się dziwnie na mnie patrzyły. Ja odpowiadałam tylko niewinnym spojrzeniem. Gdy moje łapy szurały w liściach, czułam że ktoś mnie śledzi. Postanowiłam to zignorować. Gdy już dochodziłam do rzeki, nie wytrzymałam.
- Słuchaj! Kimkolwiek jesteś, wyjdź! - Wrzasnęłam marszcząc brwi. Popatrzyłam na wszystkie strony, lecz nikogo nie widziałam. Zezłościło mnie to jeszcze bardziej. Teraz szłam już trochę poważniej. Nastawiona na to, że ktoś chce mnie zaatakować. W sumie, to nie wiedziałam czy nie ma tu jakiejś watahy...
W końcu stanęłam przed rzeką. Gdy poczułam jej zapach, zapomniałam o moich wcześniejszych odczuciach. Położyłam się tuż przy niej. najpierw zamoczyłam łapy, później nos, i tak stopniowo zamaczałam głowę... Z racji tego, że mogę oddychać pod wodą i mieć otwarte oczy, obserwowałam różnokolorowe kamyczki. Gdy uznałam, że już dosyć się wymoczyłam, wyjęłam głowę. Po chwili znów poczułam czyjąś obecność. Nagle poczułam zaciskające się zęby na moim zakręconym ogonie. Momentalnie zaczęłam warczeć. Zostałam przeciągnięta za ogon jakieś pięć metrów. Nie byłam w stanie się obrócić. Nie wiedziałam co mam robić.
< Ktoś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz