Jest tutaj, ta sowa.
Podniósł się bez większego pośpiechu, przeciągnął i wyjrzał z jaskini.
Rzeczywiście – ptak siedział na najbliższym drzewie. Dlaczego? Nie miał
pojęcia, ale to było dla niego nieistotne, przynajmniej w tamtym konkretnym
momencie.
Wrócił do pozycji leżącej, skupiając się na tym co chciał osiągnąć. Kluczem
do sukcesu nie były wcale próby dostania się do czyjegoś umysłu. Musiał wezwać
go do posłuszeństwa, przejąć kontrolę, nie wkraść się jak złodziej pod osłoną
nocy. Miał władzę, z której musiał skorzystać. Poczuł nagłe szarpnięcie, które zapewne odczuwał za każdym razem, ale w całym tym zamieszaniu nawet tego nie zauważył. Potrzebował chwili, by przyzwyczaić się do wyostrzonych sowich zmysłów.
Nie mógł dostać się do niczyich wspomnień, ale silnie odczuwał instynkty, które kierowały zwierzętami. Nauka latania zajęła mu dwa podejścia i choć nie był wyśmienitym lotnikiem, przynajmniej nie spadał.
Pokonał sporą odległość, bez jakichkolwiek skutków ubocznych. Wrócił do swojego ciała, uznał eksperyment za zakończony i wrócił do spania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz