Cisza niepokoiła go. Narastała w umyśle Haruhiko, opętując go i odcinając pozostałe zmysły, przez co mógł skupić się tylko na powolnym mierzeniu spojrzeniem ściany drzew przed sobą. Dopiero gdy wkroczył w cień wysokiego dębu poczuł, jak powracają jego moce. Opuścił delikatnie uszy, wciągnął nosem zapachy otoczenia. Wyczuwał wonie zwierząt, kwiatów, wszystkich podszytych dziwnie znajomą nutą. Liivei aż mruknął z zadowolenia.
" A więc jest. Chowa się, zapewne."
— Nie jestem gotowy — szepnął, lecz przerwał, nim mógł powiedzieć coś więcej. Wzdłuż grzbietu przebiegły go bolesne dreszcze. Poczuł także, jak szpony zaciskają się na jego sercu. Zamknął oczy i odruchowo rozwarł pysk, chcąc w ten sposób dać upust cierpieniu. Dopiero w chwili, gdy wydobył z siebie ciche, stłumione "Wybacz!", powoli wszystko ustało. Otrzepał się ostrożnie, chociaż wszystkie członki nadal go bolały.
"Teraz jesteś?"
I nie zostało mu nic więcej niż przytaknąć i skierować się przed siebie, na spotkanie z kimś, kto może zakończyć jego życie w jednej chwili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz