sobota, 31 sierpnia 2019

Od Notte ,,Więzy" Cz. 2

Wpatrywałam się oniemiała w gładką taflę wody, migoczącą ledwie w słońcu, oglądałam każde ogniwo z osobna, spoglądałam w martwe, pełne zdziwienia i niechęci oczy wilczycy, analizowałam ten nie straszny, bardziej abstrakcyjny obraz wielokrotnie. Jak? Od jak dawna dźwigam ten ciężar? Domyślałam się, czym może być, aczkolwiek po prawdzie mówiąc możliwości było wiele. A może to złudzenie, źródełko fałszu...? - cień nadziei zniknął tak szybko, jak się pojawił. Rzuciłam garść ziemi w wodę, stanęłam pod innym kątem, wreszcie przycisnęłam łapę do ciała i przejechałam po nim pazurami. Wadera w odbiciu włożyła ją między łańcuchy. Krople krwi zostawiały na trawie czarne ślady.
Oderwałam się od obserwacji swego szczegółowego wizerunku i odwróciłam ku demonowi, który mnie tu sprowadził. Zaprzestał znudzonego drapania się w ucho i utkwił we mnie spojrzenie. Westchnęłam, po czym zrzuciłam grzechoczącą torbę na ziemię. Zaczęłam wywlekać z niej kolejne kości, układając z odpowiednich fragmentów napis. Zajęło mi to najwyżej kilka minut.
— Dlaczego? - przeczytałam, patrząc istocie w oczy. W tym momencie potężny wilk rozpłynął się w powietrzu.
~Two thousand years later~
Minęło sporo czasu od tych wydarzeń. Wizja wilczycy oplecionej toną metalu została mi gdzieś w tyle głowy, na trzecim planie. Rozmyślałam nad nią wielokrotnie, ale nie miałam pojęcia, gdzie zacząć szukać. Bardziej byłam zajęta budową nawy i ciągłymi poprawkami projektu. Jednak od tamtego momentu zaczęły się nasilać różne objawy; migreny, koszmary, bóle bez żadnej przyczyny, zmęczenie, zwłaszcza po użyciu mocy. Po ostatnich incydentach z udziałem Rutena miałam dość. Czas się tego pozbyć.

CDN

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz