Dopiero wtedy, gdy ofiara Ducha zwróciła się w stronę szczeniaka, mógł się jej lepiej przyjrzeć. I upewnić się, że tego wilka nigdy w życiu nie było mu dane zobaczyć. Powiódł więc czujnym spojrzeniem po barczystej, jeśli takiego określenia mógł użyć w stosunku do samca, posturze, nieco nie pasującej do raczej niskiego wzrostu basiora. Do tego futro, przywodzące mu na myśl łany zbóż na polach... A może tylko wybrudzonego po tarzaniu się w błocie jasnego psa. Do tego oczy. Dziwnie naturalne, zdaniem Ducha, do tego stopnia, że nie mógł oderwać od nich wzroku. Wszystko w tym osobniku krzyczało, że jest zwykłym mieszkańcem watahy, bez większych talentów czy cech. Tu jednak wkroczył zdrowy rozsądek. Bowiem to właśnie ci, którzy są najcichsi, skrywają w sobie największy chaos. Ataku z ich strony nikt się nie spodziewa. W świecie krzykliwych pawi, ukazujących swe barwy i piękno wszystkim wokół, najzwyklejsze wilki są zazwyczaj ignorowane. Bo kto zwróci uwagę na zwykłego, burego basiora jak ten, który stał przed szczeniakiem, jeśli może zawiesić swój wzrok na uskrzydlonych stworzeniach czy takich, które kuszą oczy feerią barw?
I to ten cień, cień rzucany przez powierzchownych królów tego świata sprawia, że rozwijają się w nim najgorsze byty, istoty, które zapomniały czym jest światło po latach spędzonych w mroku. Znał to uczucie aż za dobrze. Bądź tak mu się tylko zdawało.
Z tego właśnie powodu, Duch, gdy tylko odsunął się nieco od upolowanej "zdobyczy", postanowił zmienić nieco rolę, jaką grał w globalnym teatrze znanym jako świat. Pozostał nadal przy fasadzie rezolutnego szczeniaka, podróżującego samotnie przez lasy i pola, jednak teraz uznał, że lepiej będzie, jeśli poruszy pewnymi strunami u jasnego samca, które, jak wiedział z doświadczenia, zazwyczaj pomagają w osiągnięciu swych celów. Nie żeby jakieś posiadał, nie licząc prostej chęci zabawy i zabicia wolnego czasu. Chciał po prostu kogoś poznać. Kogoś innego niż Vitale, jaki, stety niestety, szybko Ducha nudził swą monotonią. Szczenię zdawało sobie jednak sprawę, że jeśli nie odegra odpowiednio swej części scenariusza, nieznajomy może uznać, iż nie chce mieć nic wspólnego z irytującym szczenięciem, co rusz podgryzającym go i nie dającym spokoju.
Ich spojrzenia ponownie się skrzyżowały, co Duch wykorzystał do utworzenia Mostu. Bowiem komunikacja głosowa była jego zdaniem poniżej jakichkolwiek standardów kogoś takiego jak on. Niektórzy nazwać by mogli takie podejście do świata niezdrowym narcyzmem. Dla młodzika jednak było to po prostu wykorzystywania swego statusu w życiu codziennym. A to, że ten status sam sobie nadał, to zupełnie inna historia.
Uśmiech pojawił się na pyszczku białej kulki, gdy poczuł, jak ich umysły łączą się w jedno na wspólnej materii mentalnej To właśnie tam Duch umieścił swą myśl, jaka rozeszła się echem w obu ich głowach. Tak, jak to robił zazwyczaj.
Został pan zaatakowany i pojmany przez kapitana Ducha! Musi pan odpowiedzieć na moje pytania, nim pozwolę panu odejść!
Idealna mieszanina niewinności oraz rozbawienia. Doskonała na początek. Dodatkowo, aby słowa szczeniaka nie zostały odebrane w nieprawidłowy sposób, zamerdał on figlarnie ogonem, a także wyprostował się, przesadnie wypinając chudą pierś do przodu.
<Szkło?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz