poniedziałek, 12 sierpnia 2019

Od Sangre - "Wyrok Śmierci" Opowiadanie konkursowe

Mrok i ciemność. Tym charakteryzuje się noc. Mroczna noc, która codziennie panuje na niebie, gdy  strąca słońce z nieba. Mrok i ciemność charakteryzują również jedną istotę. Istotę, którą jest Sangre. Basior, demon i smok. Nie ma on miejsca na jasny płomień w sercu. Czasem znajdzie się iskra, lecz gasi ją jego mrok i ciemność. Cierpienie i ból. Jego charakterystyczne odczucia. Prawdą jest iż doznał ich w swym życiu. Doznał jako szczenię. Pamięta je. Ciągle o nich pamięta. Nie zapomni, póki nie zada egzekucji. Ostatecznego sądu. 

Kolejny dzień budził się do życia. Poranna mgła znikała za horyzontem. Jaskrawoczerwone niebo z pomarańczowymi elementami zaczynało zmieniać się na niebieskie, czysto błękitne. Wszystko zaczynało powoli zbudzać się. Zbudzać do życia. Sangre otworzył leniwie oczy. Był w swojej jaskini, która otaczała go mrokiem i mrozem samotności. Jasne promienie przenikały przez śliskie kamienie, oślepiając demona pogodnym i ciepłym promieniem prosto w jego czerwone oczy. Sangre mruknął niezadowolony. Wstał z ziemi i otrzepał swoje futro z niej oraz liści  i innych cząstek roślin. Wyjrzał na zewnątrz. Gdy miał skierować się w kierunku wyjścia, poczuł dziwne uczucie. Coś ostrzegało go. Ostrzegało przed wyrokiem. Demon jednak zignorował to. Wyszedł na zewnątrz. Ruszył w kierunku lasu, wcześniej przybrał jednak wilczą formę. Nie chciał żadnych nieporozumień. W końcu był pełnoprawnym członkiem w swojej wilczej formie. Idąc pomiędzy drzewami czuł zapach. Zapach jelenia. Oblizał swoje wargi. Pora na jego posiłek. Zaczaił się na zwierze. Gdy był blisko ataku nagle jeleń wyskoczył na niego. Wilk upadł na plecy czując ból. Warknął. Przekręcił się i wstał na równe nogi. W ostatniej chwili zauważył, że jeleń ponawia atak. Zdążył odskoczyć. Jeleń zatrzymał się i znów rozpoczął szarżę. Sangre złożył uszy i przygotował się do uskoku i ataku na kark zwierzęcia. Gdy jeleń był wystarczająco blisko wykonał swój plan. Wbił kły w ciało jelenia i starał się rozszarpać kark, by zwierzę wykrwawiło się na śmierć. Udało się. Jeleń po chili wydał z siebie ostatni dech. Krew ściekała z pyska Sangre. Demon nie rozumiał tylko dlaczego tak się to zwierze na niego uwzięło. Gdy nacieszył swój żołądek jego mięsem udał się nad jezioro, by obmyć swoje futro. Na miejscu zauważył Naoru wraz z jego siostrą Asmirą. Uśmiechnął się. Dwie delikatne duszyczki bawią się przy jeziorze na oczach demona bólu i cierpienia. Postanowił, że podejdzie do nich i przywita się. Obmył jednak najpierw swoje czarne futro. 
- Witajcie dzieciaki.- przywitał się. - Te w ogóle się nie ruszyły. Szeptały jakieś słowa, lecz zbyt cicho. - Halo?- odparł demon. Naoru odwrócił się wraz z Asmirą. 
- Takim jak ty należy się śmierć.- usłyszał z ust Nao. Zauważył, że mówiąc to, brązowy basior miał zamknięte oczy. Otworzył je po chwili, by Sangre mógł zobaczyć, że są one całkiem białe, podobnie jak oczy Asmiry. 
- Zabiłeś wiele istnień.- odparła wadera.
- Zaraz zaraz. Chwila moment. Nie można komuś narzucać, że zabił wiele istnień. To niedorzeczne.- odparł udając, że jest niewinny.
- Doprawdy? Śmiem wątpić. Demonie bólu i cierpienia dziś otrzymasz swój wyrok. Karą jest śmierć z łap mieszkańców watahy i lasu. - odparł Naoru wraz z Asmirą w tym samym czasie. Sangre złożył uszy. 
- Nie wiem czym jesteście, ale z pewnością nie tymi szczeniakami.
- Masz rację Sangre. Jesteśmy mordercami, katami, oprawcami i egzekutorami twojego wyroku. Sangre wycofał się. Naoru jako pierwszy ruszył na demona, a za nim jego siostra. Sangre z trudnością uskoczył w bok, lecz Asmira wbiła kły w jego bok. Basior syknął z bólu, a z rany zaczęła spływać szkarłatna ciecz. Odepchnął waderę od siebie. Z drugiej strony nadszedł atak od Naoru. Sangre nie chciał ich zabić (Przynajmniej w taki sposób). Zmienił się w demoniczną formę i wbił się w powietrze. Odleciał od jeziora. Czuł jak słońce pali jego demoniczną formę. Postanowił, że musi gdzieś wylądować. Wylądował na Polanie Życia. Zauważył tam dwa wilki. Znów stał się wilkiem. Były to Etain i Joena z pewnością zbierały potrzebne im zioła dla chorych. Sangre zdziwił się, że tacy byli. Postanowił podejść i spytać się o zioło na jego krwawiącą ranę.
 - Przepraszam panie. - zaczął.- Wiecie jakie zioło pomogłoby mi na ranę?
- Tobie nie da się pomóc. - odparły jednocześnie, a Sangre znów poczuł dziwne ciarki. 
- Ależ drogie panie.
- Milcz! Takie demoniczne pomioty nie mają głosu. - odparły. Sangre złożył uszy. 

CO TU SIĘ DZIEJĘ DO JASNEJ CHOLERY?!

Sangre nie czekał na ich atak. Natychmiast zaczął biec jak najdalej od nich. Wbiegł do lasu. Znał tą część to tu bawił się z Blue Dream. Zmniejszył bieg do truchtu. Zauważył w oddali białą waderę z błękitnymi włosami. Nie zdążył nic zrobić, a potężna fala dźwięku dotarła do niego wbijając go w pobliskie drzewo. Z ust Sangre zaczęła spływać krew. 
- To ty mieszałeś jej w głowie. - usłyszał. Nim zdążył coś powiedzieć znów został potraktowany falą dźwiękową. Leżał na ziemi niezdolny do obrony. Wadera szła w jego kierunku. Ostatkami sił zmienił się w smoka. Zionął ogniem w jej kierunku, po czym odleciał. Niestety z powodu braku sił rozbił się w innej części lasu. Podniósł się i poczłapał na jedno z wyżej położonych miejsc. Usiadł i starał się uspokoić oddech. Nagle zaczął kaszleć krwią.
- Nareszcie dosięgła cię sprawiedliwość. - usłyszał. Podniósł wzrok na wilka, który to mówił. Znów białe oczy. Każdy z wilków je miał. Stał przed nim Szkło, a za nim Kzeris.
- Co tym razem.- warknął Sangre.
- Zapłacisz za śmierć Lucasa.
- On żyje!
- Za śmierć Michaeli również poniesiesz konsekwencje.- odparła wadera. Tym razem nie mówili jednocześnie co lekko zaskoczyło demona. Nagle poczuła jak coś go jakby rozrywa. Był to inny demon, który wychodził z Kzeris, a dokładniej jej ogona. Sangre upadł gdzieś dalej. Nim zdążył się podnieś podbiegł do niego basior i złapał za kark. Z pyska demona wydał się jęk. Sangre wstał i złapał Szkło. Oderwał go od siebie i odrzucił kawałek dalej. Ten jednak upadł na łapy i znów wbił się w jego kark. Tym razem tak mocno, że naznaczył tym koniec demona. Sangre upadł. Jego siły znikały. Słyszał bicie swego zimnego serca. Nagle pojawiło się przed nim dziwne światło. Stała w nim jego matka.
- Pesadilla. - szepnął Sangre. - Mamo pomóż mi proszę!- zawołał ostatkami sił Demonica spojrzała na niego wszystkimi parami oczu.
- Ja? Pomóc ci? Jesteś słaby i nic nie warty. Teraz żałuję, że chciałam potomka. Obrażasz mnie i całą rasę demonów. Nie chcę cię znać.- odparła i odwróciła się. Znikła następnie w otchłani światła. Sangre słysząc jej słowa zrezygnował z walki. Poddał się, a jego oczy zamknęły się na wieczność.

Sangre otworzył natychmiast oczy. Czuł, że jest cały pokryty potem. Jego oddech był znacznie szybszy. Serce szybko biło. Ty tylko sen Sangre. Tylko zwykły sen. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz