-Och, kogo tu mamy- zachichotała cicho Serenity. Para dostrzegła ich.
-Miło was spotkać ponownie- odezwał się miło Yamis z towarzyszącą mu damą.- Poznajcie proszę Tillie.
Para spojrzała na urocze dziewczę. Wyglądem zdawała się być niewiele starsza od Serenity, ale jej uśmiech i wzrok ukazał jej niemal dziecięcy element. Serek czuła się lekko onieśmielona jej przybyciem, tamta również.
-Miło cię poznać Tillie. Yamis wspominał o tobie- powiedziała szczerze miło Serek.- Ja jestem Serenity a to mój najdroższy przyjaciel Naoru.
-Yamis mi również wspominał o was, zwłaszcza o tobie- wzięła jej dłonie we własne.- Ile bym dała, by mieć taką siostrę. Albo chociaż przyjaciółkę.
Serek momentalnie zarumieniła się na jej otwartość. Dostrzegła to na co z lekkim śmiechem puściła zawstydzoną, również z lekkimi rumieńcami. Yamis odchrząknął zwracając na siebie uwagę.
-Chodź Tillie, mam dla ciebie niespodziankę. Serenity, Naoru, macie ochotę udać się do głównego ogrodu?
Przez ułamek sekundy, Serek spotkała się z nim wzrokiem i niemal wyczytała w nich wiadomość. Nie widziała u niego takiej pewności w oczach a zarazem niepewności tego, co się może stać. Kiwnęła głową. Gdy znikli, pociągnęła Nao za kawałek ubrania.
-Chyba wiem, co on planuje. Chodź.
Zaraz wzbili się w powietrze i przelecieli w stronę, gdzie prowadziła Serenity. Na samą myśl aż w duchu ja kręciło. Czy Yamis? Na pewno?
Wylądowali w otoczeniu kolosalnych drzew, z których rozpościerały się rozległe i potężne gałęzie. Tym razem to Nao wybrał gdzie polecą. Postawił na stosunkowo nisko położona gałąź, która była niemal stworzona dla dwóch postaci. Inni Strażnicy zaczęli cicho rozmawiając przylatywać i siadać na gałęziach. Przybyła znaczna część ich.
-Co się dzieje?- Spytał cicho Nao, przyjaciółkę, która zobaczyła prowadzoną Tillie z opaską na oczach przez Yamisa. Spojrzała ciepło na zielonookiego. Nim odpowiedziała, Yamis wyciągnął dziewczę na środek ogrodu, który na tą chwilę obrósł w pastelowe kolory kwiatów. Musiał coś szepnąć złotowłosej, bo zrobił trzy kroki do tyłu. W chwili gdy zaczęła ściągać opaskę, Yamis zaczął śpiewać. Wszyscy zamilkli.
Tillie słysząc sam początek, zaczerwieniła się zaskoczona, by móc zaraz podnieść dłonie i zakryć częściowo twarz, głównie usta. Niemal czuła jak w jej oczach zbierają się łzy. Serenity wpatrywała się w śpiewane wyznanie miłosne z rękoma położonymi na sercu, ciepło biło z jej oczu na to.
Yamis bardzo się starał przelać swoje uczucia do Tillie. W jego oczach wręcz buchała determinacja swojego czynu, nie spuszczając wzroku z blondynki. Pod koniec piosenki sięgnął po coś z tyłu i uklęknął przed nią trzymając misterny naszyjnik. Stworzony samodzielnie dla niej. Gdy umilkł, w jego oczach kryło się pytanie, w uchu innych czy się udało?
Tillie zaśmiała się przez łzy skacząc na niego. Zaraz fachowo Yamis zapiął jej wisior na szyi i przypieczętowali to pocałunkiem. Zalśniło światło i obserwatorzy zaczęli wiwatować.
Serek jakby też. Patrzyła na nich z miłością...
Przymknęła oczy słuchając w duchu ponownie piosenki. Jednak była teraz jakaś zmiana. Z każdym słowem widziała coraz wyraźniej obraz Naoru.
Zaraz otworzyła szeroko oczy, mrugając powiekami. Spojrzała kątem oka na przyjaciela, który klaskał z innymi na powodzenie tej akcji.
-Tak właściwie, co to było?- Spytał lekko rozbawiony nachylając bokiem głowę ku niej. Zarumieniła się.
-O-och. Powiem później, dobrze?- Zająkała się. Spojrzał na nią całkiem, dostrzegając zaróżowione policzki.
-W porządku?
-T-tak...
Można tak ująć. Serenity podczas tej piosenki zrozumiała coś. Coś bardzo ważnego. I zarazem możliwie niepokojącego.
Żywiła uczucia do Naoru.
<Nao? Jak ci się podobała scena?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz