Witaj ponownie, wysiłku fizyczny, jak miło spotkać cię znów po paru tygodniach tak mało wyczerpujących zajęć.
Jak teraz co dzień, biegłem przed siebie szybkim truchtem, który zawsze rozpoczynał moje ćwiczenia. Niedługo potem przyszedł czas na szybkie pokonanie kilkuset metrów trochę dziwnie wyglądającym galopem na całej parze nóg naraz. Najpierw przednia, hop. Potem tylna, hop. Następnie znów przednia, kolejną odrywając od ziemi gdy poprzednia była jeszcze wysoko w powietrzu. Z gracją prawie taką, jakbym przeskakiwał rząd przeszkód.
Wciągnęło mnie to zającie. Było przyjemniejsze, niż mogłoby sie wydawać i pozwoliło mi zwrócić trochę uwagę na całą moją koordynację ruchową. Lubiłem poznawać nowe sposoby poruszania się, zwłaszcza ze świadomością, że kiedyś... na jakiejś akcji, w razie czego nic mnie nie zaskoczy.
- O proszę, kogo ja widzę - nagle usłyszałem głos nad sobą. Uśmiechnąłem się, spoglądając w górę - znowu ćwiczysz?
Przytaknąłem. Przede mną, na gałęzi jednego z pobliskich drzew siedział mój przyjaciel, błękitny ptak.
- Nie zechciałbyś trochę mi w tym potowarzyszyć? - zapytałem.
- Z przyjemnością, jeśli sobie tego życzysz. Ale jutro, dobrze? Mam jeszcze parę rzeczy do załatwienia.
W milczeniu przytaknąłem patrząc, jak ponownie znika wśród koron drzew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz