Joena dzisiejszego dnia postanowiła pospacerować po dalszych terenach Watahy. Od incydentu z Lucasem już go więcej nie widziała. Obawiała się, że mogło mu się coś stać. Dowiedziała się, że doszło do nich sporo wilków. Wega i Rêve nie przybyli po nią, więc była zmuszona wracać na piechotę. Doszła po bardzo długim czasie. Okazało się, że ich alfa Zawilec już nie jest na tym świecie, co można zaniepokoiło waderę. Na terenach Watahy, była już dwa dni. Zdążyła pozbierać się po wszystkim i uspokoić myśli. Obawiała się, że Lucas mógł dołączyć do alfy. Często jak o tym myślała, jej oczy uroniły kilka łez. Obecnie nie myślała o niczym. Wsłuchiwała się w otaczającą ją przyrodę. Nagle wyczuła nieznanego wilka. Skierowała się w jego kierunku. Napotkała leżąca w paproci wilczycę. Przyglądała jej się zaciekawiona. Gdy wadera się podniosła gotowa do obrony lub ataku, Joena odruchowo również przyjęła ową pozycję.
- Kim jesteś? - spytała Joena wadery. Samica nie odpowiadała, więc Joena wyszła z krzaków, lecz ciągle miała na oku przybyłą nowicjuszkę. - Kim jesteś? - powtórzyła. Ruda wadera milczała, lecz po chwili odpowiedziałaś na pytanie czarnej.
- Laponia.
- Co tu robisz? Z tego co wiem, to nie mamy członka o takim imieniu. - odparła Joena prostując się i lekko uśmiechając. Wadera, która była na przeciwko rozluźniła się i wyprostowała.
- Nie należę do twojej watahy.
- W takim razie czego szukasz na jej terenach? - dopytała Joena.
<Laponia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz