sobota, 10 sierpnia 2019

Od Szkła - 7 trening siły

Od pół godziny wspinałem się na dosyć wysoką górę, jedną z najdłuższych dróg, jaką byłem w stanie przywołać z pamięci spośród wszystkich ścieżek, którymi chodziłem w dzieciństwie.
Ostatnio zauważyłem, że regularne, codzienne treningi zaczęły przynosić mi mniej tego upajającego poczucia euforii, które niegdyś towarzyszyło niemal każdemu ćwiczeniu. Po prostu przyzwyczaiłem się. Nie odczuwałem już aż tak wielkiego jak kiedyś podniecenia na myśl o szybkim biegu. Biegałem tak niemal codziennie. Nie pociągała mnie aż tak jak wcześniej myśl przeskoczenia jakiejś okropnie wysokiej przeszkody. Owszem, lubiłem to nadal i wciąż byłem w stanie wykorzystać każdą sytuację na wysiłek fizyczny, którego teraz najzwyczajniej w świecie potrzebował mój organizm, ale przestawało łączyć się to z każdorazowym uruchamianiem wszystkich skomplikowanych procesów prowadzących do wydzielania adrenaliny. Ot, Szkło nam dorastał. Taki drobny szczegół każdego życia, dodatek do młodości. Zdawało mi się, że można to było w jakiś sposób połączyć z wyobrażeniem tego, o czym myślałem jako o kryzysie wewnętrznym. Nie byłem załamany. Nie byłem nawet smutny, nie zamierzałem popadać w depresję. Czułem tylko, że coś się zmieniało.

Gratulacje!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz