czwartek, 22 sierpnia 2019

Od Serenity CD Naoru

To jeszcze nie twój czas- głos ducha matki otulił umysł dziewczęcia.
To tylko draśnięcie. Wracaj do nich- dodała Alyss. W końcu szczęśliwy głos, znowu spotkała swoją miłość.
Ale ja się nigdzie nie wybieram! - zawołał niemo umysł. Alysss zaśmiała się czule.
Brawo. Pamiętaj, kim jesteś.

Czarna substancja, która dotarła niemal do głównych tętnic, zaczęła się cofać. Albo traciła swój byt. Jakkolwiek to nie zabrzmiało, duch strażniczy tlący się w jej ciele, zaczął wygrywać. Szarpnęło ją zaczerpnięciem powietrza, czym przywołała uwagę Naoru. Pewnie wówczas zobaczył zanikające zło w jej.
Nagle słabo otworzyła oczy do połowy. Wydała z siebie cichy jęk. Za przeproszeniem, bolało ją jak diabli. Ale żyła. Przeżyła truciznę! Po dłuższej chwili zarejestrowała, że wziął ją w objęcia, ale już nie zauważyła jego łez. Przymknęła oczy spokojniej. To... To było bardzo przyjemne.
-Seruś!- Dźwięk zaczął jej się naprawiać. Inne zmysły też zaczynały odżywać. Obróciła głowę ku niemu. Lekki zarys uśmiechu ujawnił się na jej twarzy.
-Naoś- wyszeptała. Przytulił ją mocniej ale dalej uważając na jej stan.
-Jesteś bezpieczny... Nawet nie wiesz, jak się cieszę.
-Zawału przez ciebie dostanę- wymamrotał jej we włosy.- Wiesz jak się bałem? Umieraliśmy ze strachu.
-Wygrałam z otruciem- uśmiechnęła się. Zaraz posmutniała.- Ale Alyss...
-Tamci coś widzieli. We trzech znieśli nas do twojego świata. Wkrótce wrócili do reszty... A teraz wyjaśnisz mi, czemu znowu się naraziłaś? To nie pierwszy raz! To panowie mają chronić panie, nie na odwrót- dodał cicho. Czując wracającą energię, uniosła dłoń na jego włosy w celu pogłaskania go.
Zaśmiała się cicho.
-To nie ja byłam celem a ty mój drogi. Koszmar szarżował, podobnie jak inne, by zranić osoby, które są dla nas najważniejsze.- Zaraz zmieniła ton na spokojny, ocierający się o powagę.- Pamiętaj Nao, że w pierwszej kolejności jestem Strażnikiem, dopiero potem jestem sobą. A teraz...
Wolno zebrała się do wstania, ale przytrzymał ją. Patrzył na białowłosą z ostrzeżeniem.
-Ani się waż. Mam teraz gdzieś, co robisz. Omal nie umarłaś, jesteś w złym stanie.
Bez krzyku spojrzała na niego siadając. Dłoń zjechała na jego policzek.
-Dziękuję, że tak się o mnie troszczysz. I za to, że dzięki tobie czuję, że jednak należę do WSC. Czekasz na mnie każdej nocy i za wspólne spędzanie czasu. Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy- powiedziała ciepło.- Ale nie widzisz, że ze zniknięciem jadu, wracają mi siły w ekspresowym tempie? Moje przeznaczenie daje o sobie znać. Musze im pomóc w uwięzieniu tych koszmarów... Będzie dobrze, teraz nic mi się nie stanie- dodała widząc jego błaganie o zostanie. Już stała z łagodnym uśmiechem.
-Czemu to robisz?- Zapytał cicho spuszczając głowę ku ziemi. Delikatnie uniosła mu podbródek, by znowu dostrzec te piękne oczy.
-Mówiłam ci: w pierwszej kolejności jestem Strażnikiem. Musze i chcę bronić tego, co drogie memu sercu.- Spojrzała ku pewnego rodzaju niebu, kiedy jej skrzydła rozłożyły się pewnym ruchem. Spojrzała szczęśliwie ku niemu.- Ale teraz, zrobię to jako ja, Serenity.
Nao złapał ją za dłoń z lekkim rumieńcem na policzkach. Zacisnęła swoje palce na jego. Schyliła dla pocałowania go w policzek. Odsunęła się trochę, patrzyli sobie w oczy. To był pierwszy raz w jej życiu, gdy czuła taką pewność siebie. Teraz wiedziała, że będzie wszystko dobrze.
-Zaczekaj tutaj. Wrócę- zapewniła go. Puściła jego ciepłą dłoń a następnie wyjątkowo silnym ruchem skrzydeł, wzbiła się w powietrze. Gdy otwierała portal, na jej twarzy malowała się skoncentrowana powaga. Powaga, godna Strażnikowi, który już miał co bronić. Odnalazł swój cel.

<Nao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz