niedziela, 11 sierpnia 2019

Od Palette - "Brakujące kawałki", cz. 6

Od incydentu z szczenięciem, Palette wydawała się niesamowicie rozbita. Coraz częściej można było dostrzec u niej emocje. Jej mur odgradzający ją od bezpodstawnego ukazywania emocji na rzec chłodnego bytu, najwyraźniej uległ całkowitemu zniszczeniu. Do tego jeszcze morderstwo Zawisia...
Zacisnęła powieki, żeby nie pozwolić na ujawnienie łez. Weź się w garść Palette! Do licha, udało ci się pokonać eks-narzeczonego, uziemiła tego demona! Kurde, uratowała watahę! Masz wadero solidne mentalne jaja, ogarnij się!
Z całej siły uderzyła łapą w ścianę jaskini. Rozległ się huk. Gdy spojrzała w bok, dostrzegła zza pyłem dziurę w kamieniu. Skrzywiła się na ten widok.
-Cóż... Przynajmniej jest nowe miejsce na papiery- mruknęła.
Dotarło do niej, że Kurahy nie było w jaskini, wyszedł jakiś czas temu. Znowu była sama. Nie tyle co fizycznie, co też psychicznie. Nawet jak powiedziała mu o swoich przeczuciach, starał się ją uspokoić. W większości miał rację: nie może zbyt trzeźwo myśleć od tamtego wypadku i to jest w pełni zrozumiałe, bo jemu również jest ciężko. Ale zawsze będzie tu dla niej.
Westchnęła zaciskając szczękę i oparła się plecami o zimną ścianę. Cichutko coś zabrzmiało.
Znowu szum.
Westchnęła zmęczona.
Zreibz ej eiktsyzsw
Co do...
!Bórz ot!
Co do ciężkiej anielki?!
Tym razem uderzyła łapą w posadzkę. Szmery nie minęły, jakby podwoiły swoją liczbę. Złapała się za głowę, mózg jej wręcz buzował. Tego jest za wiele! Za dużo myśli. W pewnej chwili zawirowało jej w głowie. 
Palette osunęła się na ziemię bez przytomności.

???
Och? No tylko spójrzcie. Ta jeszcze się trzyma. Nie wywaliła jeszcze kryształku? Jak słodko.
Co robimy?
Przedstawienie musi trwać.
Cierpliwości. Już wkrótce i do niej to dotrze.
Oby szybko. Tch. Jakby suka nie mogłaby zrobić coś normalnego.
A-a-a-a! Mój drogi. Przecież ona jest ważną częścią.
No chyba, że wyrzuci go i taaaak szybko zaraz zginie.
Ale wtedy nie będzie zabawy.
Racja.

CDN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz