Ufff. Prowadzenie rozmyślań nad otaczającym mnie światem wydawało się szczególnie atrakcyjne, gdy byłem na treningu. Nie wiedziałem, dlaczego tak było. Biologicznie można to pewnie wyjaśnić stwierdzeniem, że mózg najlepiej działa i najłatwiej tworzy koncepcje, gdy ciało zajęte jest jakąż prostą czynnością. Taką, jak spacer na przykład. Lub truchcik, jeśli jest się chociaż trochę wyćwiczonym i nie czuje się konieczności oszczędzania tlenu na oddech. A ten etap pokonałem już daaawno, dawno temu. Ach, biologia... bywa bardzo ciekawa. Z biegiem czasu coraz częściej zwracałem ku niej swoje myśli i coraz częściej do opisywania swojego życia używałem porownań z jej zakresu.
Dawno nie ćwiczyłem. Zajęty byłem pracą, a za kształcenie w wymiarze fizycznym musiały wystarczać mi kilometry pokonywane codziennie w trakcie wykonywania podstawowych obowiązkow śledczego i polowania, w których uczestniczyłem razem z pozostałymi śledczymi. Właśnie dlatego pierwszy trening z następnego cyklu, do którego zbierałem się już od dłuższego czasu, postanowiłem uczynić troxhę apokojniejszym, niż zazwyzaj i powoli zacząć przypominać mięśniom, jak wygląda męczący wysiłek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz