Sangre przyglądał się poczynaniom wadery. Musiał przyznać, że nieźle sobie poradziła. Ciekaw był, czy byłaby w stanie pokonać coś większego. Gdy ofiara wadery padła, Etain rozpoczęła posiłek. Sangre siedział gdzieś z boku przyglądając się jej. Jego czerwone ślepia błyszczały na widok krwi. Cóż za cudowny kolor, konsystencja i zapach. Widział, jak Etain zaspokaja swój głód. Lekko znudzony zaczął przebierać w łapach jeden z kamieni.
- Widzę, że ci się nudzi.- zauważyłam wadera, a basior zaśmiał się.
- Spokojnie. Ja się sobą zajmę, a ty zajadaj się zdobyczą.
- Czyli jednak będziesz mi towarzyszył jeszcze przez jakiś czas? - spytała z uśmiechem wadera. Sangre westchnął.
- Tak, tak. - powiedział. Nie miał nic innego do roboty. Nie wiedział, czy jest ktoś kogo mógłby zabić, a jeśli chodzi o Asherę, to musi dać jej chwilę na przyzwyczajenie się do nowego domu. Gdy Etain skończyła posiłek Sangre podszedł do pozostałych kości i niektórych narządów. Wziął w łapę czaszkę i nałożyła na łapę.
- A moje życie zapowiadało się tak ciekawie. - powiedział zmienionym głosem ruszając czaszką tak, by wydawało się, że gada.
- No to teraz skończyłeś w brzuchu Etain. - odpowiedział Sangre do łapy. Wadera towarzyszącą mu przekręciła głowę w bok.
- Em co robisz?
- Czytam w myślach martwemu zwierzęciu. - powiedział Sangre wydają. - Mówi, że ma ci za złe, że go zabiłaś.- dodał po chwili. Etain zaśmiała się.
- To co? Śniadanko zjedzone to może idziemy napić się jakiejś wody? - zaproponował demon.
<Etain?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz