Wadera westchnęła ciężko w duchu, gdy zobaczyła papierologię do przeglądnięcia w trybie na już. Niemal zaklęła na głos. Co miała zrobić? Od śmi... Od czasu tragicznego incydentu minęło kilka tygodni a trzeba było żyć dalej, mimo tego kilkunastu-tonowego bloku trzymającego serce i umysł rodzica. W końcu należało zająć się odkładaną pracą z racji żałoby.
Nic dziwnego, że usiadła do wszystkich dokumentów z obrzydliwą niechęcią. Jeszcze gdyby mogła się skupić na pracy, ale nie! Od dłuższego dręczyły ją dość silne koszmary o rozmaitej tematyce. Jednak wszystkie łączyły niezrozumiałe szepty i śmiechy, od których nawet ta wadera o przysłowiowych mentalnych żelaznych jajach, zwyczajnie zaczynała się bać. To wszystko było tak realistyczne...
-Weź się w garść Pal- mruknęła do siebie, biorąc w łapy pierwszy stos dokumentów.
???
Kolejny fragment brodząc po krwi świeżego trupa, wolno się turlał po ziemi, najpewniej na skutek pochyłego ukształtowania terenu. Jednak tym razem zgon miał miejsce nie całkiem na odludziu. Po może pięciu minutach, na rozpaćkane zwłoki natknęła się szara wilczyca. Na widok ciała zaczęła się wydzierać w niebogłosy. Och, to był ktoś jej bliski? Hah. Uroczo.
Nie trzeba było być mądry, by zauważyć, że widziała jedynie zwłoki, które były jeszcze ciepłe, skoro upadek z ogromnej wysokości nastąpił ledwie chwilę temu. Nieszczęśnik wyglądał dosłownie jak naleśnik, a ponieważ spadł na ostre głazy, rozharatały go, przez co jego krew pokryła kamienie niczym poranna rosa.
-Czemu?!- Krzyczała histerycznie przytulając się do martwego wilka. Jej rozszalały z bólu wzrok dostrzegł niepozorny i majestatyczny kryształek. Skoczyła do niego i mocno złapała. Furia wyciekała z jej oczu.- TYY! TO WSZYSTKO TWOJA WINA!
To wrzeszcząc, cisnęła przecudnym kawałkiem w dal. Ciekawe czemu? Otóż, ta wilczyca posiadała żywioł kryształu, zatem potrafiła na swój sposób zrozumieć każdy.
Zły ruch moja droga, mógłby rzecz ten kawałek. Karma wróciła szybciej, niż mogłoby się wydawać. Rosnące drzewo na wysoko położonym urwisku nagle padło i zaczęło spadać. Lot zakończył na waderze, miażdżąc ją i pozbawiając życia natychmiast. Ta rozpaćkała się bardziej, niż typ z wcześniej.
Nu-nu-nu, moja droga. Nie traktuje się tak tych kryształów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz