Następny dzień również zaczął od rozgrzewki. Przebiegł parę razy dookoła drzew, a gdy poczuł, że oddech nieco mu przyśpiesza, ruszył truchtem przed siebie.
Nie miał kompletnie pomysłu na dzisiejszy trening, rozglądał się więc dookoła, szukając inspiracji. Miał najwidoczniej tego dnia szczęście, bo los postanowił na jego drodze umieścić małego, ale dorodnego jelonka, który wyglądał na wyjątkowo zagubionego.
Już jakiś czas temu Aza obiecał sobie, że zacznie jeść mięso, więc, po chwili wahania, rzucił się na zwierzę. Jednak ono nie czekało na śmierć, tylko zwinnymi susami ruszyło przed siebie. Teren nie był łatwy ani równy, co uniemożliwiało rozwinięcie pełnej prędkości zarówno jelonkowi, jak i Azie, który musiał manewrować między drzewami, przeskakiwać powalone na ziemię kłody i kosić ostre zakręty.
Wilk oddychał szybko, ale systematycznie zmniejszał odległość między jego ofiarą. Był pełen zdeterminowania, więc nie musiało minąć dużo czasu, zanim zatopił zęby w jeleniu.
Pokonując odruchy wymiotne, skonsumował część mięsa i odniósł resztki do swojej jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz