Śledczy biorący udział w sprawie zebrali się teraz w jaskini wojskowej na terenach Watahy Srebrnego Chabra. Byli tam już wszyscy. Wszyscy, którzy mogli odkryć cokolwiek, znaleźć jakąś wskazówkę, która mogłaby chociaż naprowadzić ich nawet na najmniejszy, najbardziej zatarty ślad przestępców. Byli wszyscy śledczy Watahy Srebrnego Chabra, Wielkich Nadziei, na naradę dotarła nawet strażniczka Opal, która już nie raz w życiu wspomogła swoich współpracowników jakąś cenną uwagą.
- To już nie są żarty - śledczy Szkło lekko zmarszczył brwi - wśród nas jest morderca.
- Co masz na myśli? - zapytał Azair Ethal, zdawało się, nieco znudzonym głosem, opierając pysk na jednej z łap.
- To niemal niemożliwe, żeby za wszystkimi tymi zabójstwami stał ktoś z zewnątrz - szary wilk wolno pokręcił głową - to trwa zbyt długo, nikt obcy nie ukrywałby się w pobliżu niezauważony. Myślę, że stan naszej dzisiejszej wiedzy pozwala nam wykluczyć możliwość popełnienia wszystkich zbrodni przez wędrowca spoza którejś z trzech pobliskich watah, tak samo jak i to, że morderców było kilku. Musimy w końcu podążyć najbardziej prawdopodobną drogą. Zgadzacie się?
Wśród całego grona rozmówców można było zauważyć nieme potwierdzenie.
- Dlaczego cały czas mam wrażenie, że nasz motyl to ktoś z WSJ? - mruknął Silwestr, skrycie przewracając oczyma - chyba nikt z nas nie ma o nich innego zdania niż to, że cała ta wataha to... no, nieciekawe towarzystwo?
- Co innego mi chodzi po głowie - Szkło podniósł ze stosu dokumentów leżących pośrodku kartkę zapisaną drobnym jak na wilcze możliwości tekstem i zaczął mówić - mamy dziesięć pojedynczych prawdopodobnych ofiar zabójstw i dziewiętnaście z jednego zabójstwa zbiorowego, a ostatnio połączyłem je z przypadkiem zaginięcia szczeniaka, jaki miał miejsce na terytoriach naszych watah niedługo po zabójstwie pierwszej ofiary. W sumie zawrotna liczba dokładnie trzydziestu jak do tej pory wilków. Spośród nich aż dwadzieścioro dwoje, a wliczając staruszka, którego tożsamości nie udało się ustalić, najprawdopodobniej dwadzieścioro troje to członkowie Watahy Szarych Jabłoni.
- Mhm - Silwestr z czymś na kształt triumfu pokiwał głową.
- Świetnie, czyli najprawdopodobniej powinniśmy szukać w WSJ - zauważył Brus.
- Tego nie powiedziałem - zawahał się aktualny mówca - ale bardzo możliwe, że jest to istotne w naszej sprawie. Ktoś miał na celu głównie tamtą watahę. Dlaczego?
- Bo panuje tam chaos? - zauważył śledczy Azair Ethal.
- Taaak, bardzo możliwe - Szkło w zamyśleniu wyciągnął łapę w jego stronę - lub sprawca naprawdę pochodzi z tamtych terenów. Względnie, najbardziej wadzą mu akurat tamte wilki.
Narada przedłużała się. Nie padły żadne kluczowe słowa, ważne zdania, które zaczynałyby kierować ją na logicznie biegnące tory. Uczestników rozmowy zastał wieczór, dopiero różowiące się nisko nad drzewami słońce i coraz wyraźniejsze cykanie świerszczy zwiastujące nadejście nocy uświadomiło im, że najprawdopodobniej niczego tego dnia już nie zdziałają.
- Przepraszam, muszę wyjść - sapnął Brus, podnosząc się i rozprostowując kości - praktycznie w ogóle wczoraj nie spałem. Cały dzień rozwalony przez tego białego trupa... Szkło, jutro opowiesz mi, czy do czegoś doszliście.
- Spokojnie, dokończymy sami - przytaknął ten i smętnie pokiwał głową.
Dalsza część analizy zebranych do tej pory dowodów przebiegała niemal w milczeniu, tylko na krótkie chwile przerywana jakimiś cichymi pytaniami i zdawkowymi odpowiedziami. Niedługo po wyjściu pierwszego basiora, odezwał się Azair.
- Chyba niczego nie ustalimy. Brak dowodów, brak jakichkolwiek wskazówek. Możemy wrócić do tej sprawy... na przykład za kilka dni? Może ktoś w międzyczasie wpadnie na pomysł. A na dziś pozwólcie, że również się z wami pożegnam.
- Wybaczcie, w takim razie i ja najwyraźniej muszę was opuścić - Opal niechętnie wstała ze swojego miejsca - ale obiecałam znajomej waderze z naszej watahy, że zaopiekuję się dziś jej dziećmi, biedaczka bardzo przelękła się tego, co ostatnio się dzieje... a zbliża się noc.
Tak została ich tylko trójka.
- A ty nie idziesz? - Szkło podniósł zmęczony wzrok na śledczego Silwestra.
- Siedziałem cały dzień, dotrwam do końca - odpowiedział ten cicho - a wy? Mamy właściwie ustalony jakiś koniec spotkania?
Śledczy Vinys i Szkło spojrzeli po sobie, niepewni, co dalej uczynić. Wreszcie wilk o jasnej sierści bezradnie wzruszył ramionami, szukając wsparcia u towarzyszy.
- Czyli koniec - Vinys lekko kiwnął głową.
Wracając, Szkło przechodził akurat obok wodospadu. Noc była chłodna, a jego kroki zagłuszał szum spadającej z góry wody. Zatrzymał się na chwilę, spoglądając na prześwitującą pomiędzy drzewami wodę odbijającą światło księżyca. Wtem skóra ścierpła mu na karku, dostrzegł bowiem gdzieś wśród drzew kształt wilczej postaci. Nie spodziewał się zastać nikogo w środku nocy tu, nad wodospadem. Osobnik stał zwrócony przodem do ściany wody, wpatrując się w nią w milczeniu. W pierwszej chwili Szkło chciał po postu oddalić się sądząc, że ma przed sobą jakiegoś niespełnionego poetę lub po prostu jedną z melancholijnych dusz szukających w ten sposób wytchnienia od codziennych kłopotów. Ale coś go tknęło. Podszedł bliżej, wyczuwając znajomy zapach.
- Przepraszam? - zagadnął, stając obok. Zdawało mu się, że postać drgnęła.
- Szkło? - odpowiedział cicho głos. Szary wilk uśmiechnął się. To Azair. A więc również nie zdążył jeszcze dotrzeć do domu.
- Wybacz, jeśli przeszkodziłem - cofnął się - wolałem upewnić się, że to...
- Nikt niebezpieczny? - wilk o białej sierści i nieprzeniknionych, pustych oczach powiedział to trochę w ramach uzupełnienia słów przedmówcy, a trochę na zasadzie wtrącenia.
- Tak, tak mniej więcej - Szkło również przeniósł wzrok na wodę. Było w niej coś uspokajającego - nie wiadomo już, gdzie czego można się spodziewać. Spokojnej nocy, Azair - zakończył i odwrócił się wolno. Czekała go jeszcze dosyć długa droga do jaskini. A potem krótki czas na sen i nowy dzień, który miał przynieść jeszcze więcej przeglądania dokumentów, spisywania i analizowania ich treści, znaczenia. A to wszystko uwiązane do poczucia zwątpienia. Z każdym tygodniem bezowocnych poszukiwań coraz większego.
< Azair? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz