poniedziałek, 4 grudnia 2017

Od Oleandra CD Kanaa'y

Wszyscy pięcioro weszliśmy do jednej z pobliskich jaskiń. Widziałem, że mój pomysł przeczekania złej pogody wewnątrz czegoś suchego i bezwietrznego o dziwo nie był chyba tym, o czym marzyli teraz moi towarzysze. Kanaa weszła do jaskini razem ze mną. Zaraz po nas w środku znalazł się Mundus i Murka, a Lenek, ostatni, bez entuzjazmu  zatrzymał się przed wejściem i jeszcze raz spojrzał na cichy, wczesnozimowy las i przeszedł obok nas siadając gdzieś w kącie, po czym westchnął głęboko i zamknął oczy. Przez pewien czas nie mówiłem nic, choć początkowo chciałem. Widziałem, że nikomu oprócz mnie nie chce się rozmawiać. Wszystkich zebranych ogarnął żal, nic dziwnego z resztą. Normalna rzecz po utracie przyjaciela. Na chwilę również sennie przymknąłem oczy, zastanawiając się, co mógłby powiedzieć nam Andrei, gdyby jeszcze żył. Wreszcie Mundurek przerwał ciszę, długo oczekiwanymi przeze mnie słowami:
- Chyba się rozpogadza.
- Masz rację - rzuciłem pobieżne spojrzenie poza jaskinię, przekonując się, że przestało padać - chodźmy, nie jesteście głodni?
- Ja trochę jestem - Lenek wstał pierwszy. Kanaa i Murka pokiwały głowami.
- Jak tam twoje perełki? - błękitny ptak nadal siedząc oparty o ścianę jaskini, odprowadził Lenka wzrokiem do wyjścia. Basior przyjrzał się im i obwieścił:
- Jedna trochę sczerniała.
Podszedłem bliżej, mrużąc oczy. Rzeczywiście, jedna z nich od spodu zrobiła się zupełnie czarna.
Gdy szliśmy dalej, próbując pozbierać się i zapolować na cokolwiek, wywiązała się w końcu jakaś normalniejsza rozmowa. Lenek co prawda nadal szedł z przodu, kilkanaście kroków przed nami, ale miałem wrażenie, że reszta naszego towarzystwa czuła się już lepiej.
- Lenek niedługo umrze - wyrzekł ściszonym głosem Mundus.
- Wiesz kiedy dokładnie? - Kanaa zmarszczyła brwi.
- Myślę, że nie zajmie to dłużej, niż do końca roku. Kiedy obie te niezwykłości zrobi się zupełnie ciemne.
- Co zatem możemy zrobić? - zapytała wadera, wbijając wzrok w dal.
- Może... postarać się, aby ten ostatni miesiąc życia był dla niego udany. Mówiłem wam już, że jest bardzo samotny.
- Dlaczego zatem nie ułożył sobie życia już dawno temu, kiedy był jeszcze młody? - wtrąciłem niepewnie.
- Chciał to zrobić, od zawsze. Ale coś mu w życiu nie wyszło - odpowiedział ptak zamyślonym głosem.
Wymieniliśmy z Kanaa'ą zasmucone spojrzenia, po czym wyprzedziliśmy błękitnego towarzysza i Murkę, po czym zrównaliśmy kroku z idącymi przed nami basiorem.

< Kanaa? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz