Mijały godziny a ja coraz bardziej niepokoiłam się o Jaskra. Dzieci popiskiwały, chociaż dopiero co najadły się i były pod mą czujną opieką w łagodnym uścisku. Byłam świeżynką w macierzyństwie, nie byłam pewna co chcą maluchy. Postanowiłam porozumieć się z rodzicami, zaraz jednak zaczęli się rozczulać nad swoimi wnukami, jednak po usłyszeniu jaka panuje u nas sytuacja, spoważnieli. Chcieli pomóc ale nie byli w stanie, dlatego matka użyczyła mi niezbędnych rad przy szczeniakach w tak młodym wieku. Po podziękowaniu i rozłączeniu się z nimi w trakcie rozmowy, byłam zmuszona zostawić maluchy na możliwie dłuższą chwilę same. Oczywiście, otuliłam je wszystkim co ciepłe i miękkie w jaskini i po upewnieniu się, że jest im dobrze, ruszyłam pędem pod okolice mojej poprzedniej jaskini, która uległa zawaleniu.
Myśl, myśl Astelle, gdzie do licha była ta nora?
Krążyłam przy zawalonym wejściu próbując złapać zapach... W końcu! Po wielu minutach bezowocnego poszukiwania, w końcu trafiłam na szukane. Wykopałam z głębokiego dołu solidnie opakowaną w zieleninę i zakonserwowaną sporą sarnę, którą miałam okazję zapolować latem. Mając na uwadze trudną zimę, ukryłam jedzenie na czarną godzinę, normalnie jak znalazł. Z niemałym wysiłkiem wytaszczyłam ją, nie wyglądała jakoś okropne, tak w granicach normy. Zaraz zakopałam dół i zaczęłam ją taszczyć do naszej jaskini, dzieci czekały. Na samym progu czekał Mundus. Fatalne wieści, nie, tragiczne.
-Jaskier zachorował. Był na polowaniu ale jakimś cudem doczołgał się do Toph i tam się nim zajmują. Przykro mi.
Przełknęłam ślinę. Tego brakowało. A ja nie mogłam mu pomóc. Za późno zregenerowałam siły by go otoczyć ochronną tarczą. Chciałam biec mu na pomoc ale zamiast tego, za sobą usłyszałam płaczące szczeniaki. To był trudna decyzja, ale twardo spojrzałam na ptaka i łagodnie się do niego zwróciłam z prośbą.
-Proszę, informuj mnie o jego stanie. Musze zająć się naszymi małymi.
-Z przyjemnością.
To powiedziawszy odleciał a ja wtargałam sarnę do nas. Położyłam się przy dzieciach i podczas gdy ja wolno jadłam mięso, one sięgnęły po mleko. Teraz pozostało mi się zająć potomstwem i modlić się o rychły powrót do zdrowia Iskierki.
< Iskierko? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz