Tu już nie czułam się tak pewnie jak na naszych terenach.Tu zapewne było wiele innych, obcych wilków.
-Raven...Lepiej zawróćmy.
-Niby dlaczego?Tam sobie z nim poradziliśmy, to dlaczego tu by miało być inaczej?
Wzięłam szybki oddech.-On tu nie jest sam.Tu jest więcej wilków...-mówiąc to cofnęłam się o trzy kroki, gdy poczułam, że patrzy na nas więcej par oczu.
-To uciekaj.-powiedział jakby to dla niego nic nie znaczyło,czy tu będę czy nie.-Dam sobie z nim radę.
Z jednej strony, nie chciałam paść ofiarą innych wilków, bo przecież ja nic takiego nie zrobiłam, aaa z drugiej...Bałam się, że stanie się coś złego, gdy stąd pójdę.
Brązowy basior zwrócił się do Ravena.-W sumie dobrze.Ogólnie chcę ciebie zabić, nie ją.To ty mi wyrządziłeś najwięcej szkód.Ją, zostawię sobie na później.
Nie wiem dlaczego, gdy to usłyszałam, zaczęłam szybciej oddychać.Już nie zważając na nic, zaczęłam się wycofywać, a po chwili biegłam w stronę WSC.-Oby Raven wyszedł z tego cały...-pomyślałam rozglądając się na boki.Wciąż czułam, że nie jestem sama.Moje serce jeszcze się nie uspokoiło.Dalej biło przyśpieszonym tempem.Postanowiłam, że nie będę mówiła nikomu o tym.
-Jeśli nie będzie długo wracał...wrócę tam.-powiedziałam sama do siebie ściszonym głosem.
Usłyszałam krótki śmiech, jednak nie widziałam ani nie czułam nikogo w pobliżu.Jak najszybciej pobiegłam do watahy.Z dala od tego miejsca...
< Raven? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz