-Wataha Srebr....-resztę wspomniałam w myślach.-Przecież to szpieg!-powiedziałam tylko w myślach.Wkurzyłam się bardziej niż zwykle.Szpieg wrogiej watahy wbija na nasze tereny i jeszcze oskarża nas o napaść!?Nie ze mną takie numery.Nie ujdzie mu to na sucho.Położyłam uszy i zaczęłam warczeć.Masywny, brunatny basior odsunął się.Najwyraźniej nie spodziewał się po mnie takiej reakcji.No ale cóż, taka już jestem.Najpierw siedzę jak mysz pod miotłą, a za chwilę wybucham.
Wciąż warczałam i powoli zaczęłam się zbliżać do wilka, a ten zaczął się odsuwać.
-Wynoś się...-warknęłam.Po chwili Oleander przyłączył się do mnie, a potem Raven.Gdy brunatny basior zobaczył, że jest sam na trzech wziął się do ucieczki.We trójkę biegliśmy tak za nim aż do granicy watahy, aby się upewnić że już go tu nie będzie.Stanęłam, gdy zobaczyłam że Raven i Alfa to zrobili.Poczułam ból w łapie.(Tej na której miałam ranę).To pewnie przez ten bieg.No cóż, będę sobie musiała zrobić przerwę od takich akcji.Podeszłam do Ravena i Oleandra.Nie zważając na nich, polizałam łapę by trochę ją oczyścić.Poczułam smak krwi.W ranie było jej na tyle mało, że smak zaraz zniknął.
-Megami, wszystko dobrze?-zapytał Oleander.
-Tak...-odpowiedziałam odkładając łapę.-Zagoi się- uśmiechnęłam się lekko.
Przeleciał przez nas trochę większy podmuch wiatru.
-Wracajcie już do jaskiń.Robi się chłodno.-powiedział Oleander, po czym odwrócił się.
Raven wzruszył raminami.-W sumie, właśnie po to tu przyszliśmy.
Zaczął padać śnieg.Gdy wkroczyłam do mojej jaskini otrzepałam się z jego płatków.-Moja cieplutka, milutka jaskinia...-powiedziałam cicho.Stanęłam jeszcze na chwilę w progu i popatrzyłam na błyszczący się śnieg.Ten widok rozgrzał mi serce.Z uśmiechem doszłam do końca jaskini.Do mojego ulubionego kąta.Skuliłam się w kłębek i próbowałam zasnąć.Cały czas myślałam o tym dziwnym, brunatnym wilku...-Zapomnij...zapomnij...zapomnij...
< Raven? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz