sobota, 2 grudnia 2017

Od Jaskra CD Astelle

Po tym może nie do końca wyszukanym pożegnaniu z Astelle, pędziłem ile sił w łapach za Mundurkiem, który wolno szybował teraz nad koronami drzew. W świadomości miałem tylko jeden obraz, tylko jedna myśl krążyła szybko po moim rozumie, z każdą chwilą coraz energiczniej. Westchnąłem radośnie, wyszczerzając się w uśmiechu i wyobrażając sobie, jakie cudowne musi być wychowanie własnego potomstwa. Było to jak dodatkowa moc, która pchała mnie do przodu skuteczniej niż każda możliwa polityka. Przebrnęliśmy przez tereny Watahy Szarych Jabłoni nawet bez problemów, co zawdzięczać było można bystrym oczom i bezbłędnej nawigacji mego towarzysza. Gdy znaleźliśmy się poza zagrożonym terenem, mogliśmy przynajmniej na jakiś czas odetchnąć z ulgą. Zwolniłem nieco kroku widząc, że ptak osiadł na ziemi i stanął pod drzewem, czekając na mnie.
- Coś się stało? - zapytałem - nie idziemy dalej?
- Idziemy, oczywiście - przytaknął szybko - ale lepiej będzie pozostać teraz na ziemi.
- Jak wolisz - odrzekłem, nie namyślając się długo nad jego decyzją. Ważne było tylko, żeby jak najszybciej dostać się na tereny naszych potencjalnych sojuszników i załatwić to, co było do załatwienia... a w końcu, by jak najszybciej wrócić do domu.
Dzień o tej porze roku był wyjątkowo krótki, a więc szliśmy nadal, gdy było już ciemno. Zrobiło się jeszcze zimniej, do tego stopnia, że można było zobaczyć, jak moje ciało rozgrzane długą wędrówką zaczyna parować.
- Daleko tam jeszcze? - zapytałem z lekkim znużeniem.
- Nie tak daleko, jak z początku myślałem - odpowiedział spokojnie - stawiam jakieś dwanaście do piętnastu kilometrów. Chcesz zatrzymać się na noc? Lepiej, żebyśmy byli jutro wypoczęci.
- Zatrzymamy się przed samymi ich terenami - zadecydowałem - wtedy zupełnie odpoczniemy. A na razie chodźmy.
Jak powiedziałem, tak się stało. Przed wschodem słońca dotarliśmy do celu. Z niskich wzgórz , na których postanowiliśmy się zatrzymać, widać już było granicę, wyznaczoną przez skraj gęstego lasu. Teraz dopiero zasnęliśmy spokojnie, a przed południem wyruszyliśmy by zmierzyć się z tym, co czekało nas w watasze Cieni.

< Astelle? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz